Czy stres powoduje depresję?

Powszechnie wiadomo, że stres może prowadzić do nieprzyjemnych konsekwencji i przyczyniać się do występowania depresji. Znamy przykłady osób, które zachorowały po tym, jak doświadczyły jakiegoś traumatycznego zdarzenia. Wiemy też, że osoba, która jest poddawana nieustannym trudnościom np. w pracy również może zachorować. Ale dlaczego tak jest? Jak zwykle odpowiedź znajdziemy w układzie nerwowym, a wszystko zaczyna się od mózgu.

Chemiczny mechanizm stresu

W głębokiej partii mózgu znajdują się takie struktury jak podwzgórze (to ta część mózgu, o której pisałam w poprzednich wpisach, że odpowiada za potrzeby fizjologiczne – jedzenie, pragnienie, seks, sen; ale ma też inne umiejętności o czym za chwilę 😉 ) i przysadka mózgowa. Są one ściśle ze sobą połączone wydzielaniem chemicznym.

żródło: Sapolsky, R.M. (2012) Dlaczego zebry nie mają wrzodów. Psychofizjologia stresu.

Pod wpływem stresującej sytuacji (np. napływających do nas bodźców powodujących strach) lub nieprzyjemnych myśli (np. rozpamiętywanie niedawnej wpadki w towarzystwie) w podwzgórzu wydzielana jest substancja pobudzająca – kortykoliberyna (CRH). Pod wpływem CRH przedni płat przysadki mózgowej wydziela substancję – kortykotropinę (ACTH), która poprzez krew dociera do nadnerczy i tam stymuluje je do wytworzenia glikokortykoidów, wśród których najbardziej znanym „hormonem stresu” jest kortyzol.

Ale reakcja stresowa nie powinna trwać w nieskończoność. Właśnie dlatego nasz organizm wyposażony jest w system sprzężenia zwrotnego monitorujący ilość glikokortykoidów w krwioobiegu mózgu, gdyż komórki mózgowe są bardzo wrażliwe na ich działanie. Taki system przesyła informację do podwzgórza by przestało produkować CRH a przysadka ACTH, bo glikokortykoidów jest zbyt dużo co może doprowadzić do uszkodzenia tkanki mózgowej, szczególnie hipokampów (związanych z pamięcią, uczeniem się, orientacją w miejscu i czasie) i kory przedczołowej (myślenie, regulacja emocjonalna, pamięć krótkotrwała).

Hormony stresu a depresja

Skąd wiadomo, że to właśnie te substancje stresowe wywołują depresję? Poczyniono pewne obserwacje, że osoby chore na Zespół Cushinga które leczone były właśnie glikokortykoidami stawały się po jakimś czasie bardziej depresyjne. Także badania na zwierzętach pokazywały tę zależność – zestresowane szczury trudniej potem osiągały przyjemność, nawet podczas bezpośredniej stymulacji układu nagrody (więcej o tym jaki związek ma depresja z układem nagrody znajdziesz tu: Co się dzieje w mózgu gdy choruję na depresję?). Stąd wyciągnięto wniosek, że glikokortykoidy są tymi substancjami, które mogą przyczynić się do rozwoju depresji, co potwierdzałoby powszechne obserwacje, że osoby cierpiące na depresję wcześniej przeżyły duże natężenie stresu. Zrobiono też eksperymenty odwrotne – skoro założono że to glikokortykoidy są przyczyną rozwoju depresji to zahamowanie ich wydzielania powinno łagodzić objawy depresji. I faktycznie tak jest. Zastosowano leki – inhibitory steroidogenezy nadnerczowej, czyli substancje działające hamująco na wydzielanie hormonów przez nadnercza (niestety mają one dużo nieprzyjemnych skutków ubocznych, dlatego powszechnie się tego typu leczenia nie stosuje). Objawy zmniejszyły się u osób chorych na depresję zależną od glikokortykoidów. Innym eksperymentem było zastosowanie DHEA, substancji, która uniemożliwia przyłączenie się glikokortykoidów do receptorów (czyli tam gdzie powinny trafić i pobudzać organizm do walki). To okazało się równie skuteczne w redukowaniu objawów depresyjnych. Także typowe leki antydepresyjne przez to że wyrównują chemię mózgu (ilość neuroprzekaźników: głównie serotoniny, ale też czasem noradrenaliny i dopaminy) obniżają stężenie glikokortykoidów jakby przy okazji zmniejszając stres chorobą (negatywnym myśleniem o przyszłości, samym sobie i innych ludziach), co dodatkowo łagodzi stan psychosomatyczny chorego/chorej. Są też doniesienia, że antydepresanty dość szybko zmniejszają ilość receptorów wiążących glikokortykoidy w mózgu – czyli mózg staje się na nie mniej wrażliwy.

Typowa, klasyczna depresja zazwyczaj wiąże się ze zwiększonym wydzielaniem glikokortykoidów. Ale nie każda depresja taka jest. Szacuje się że 60-70% przypadków klasycznej depresji jest zależna od tych hormonów (być może dlatego, że tylko pierwsze epizody są zależne od stresu i glikokortykoidów, a powyżej czwartego już nie, bo z każdym kolejnym epizodem trzeba mniejszej ilości stresu by wywołać chorobę, aż w końcu choroba napędza się sama już ze zwykłego codziennego poziomu stresu), więc z obniżania ilości glikokortykoidów w leczeniu depresji skorzystać może tylko pewna grupa pacjentów/ek. Natomiast depresja atypowa, która polega na większym zahamowaniu, przesypianiu całego dnia, zwiększonym apetycie, związana jest zbyt niskim stężeniem glikokortykoidów we krwi. Z tego wynika, że poziom hormonów stresu ma swoje optymalne natężenie pozwalające nam wydajnie funkcjonować.

Dlaczego tak jest, że w depresji glikokortykoidów jest za dużo?

Osoba chora poddawana jest często stresorom (choćby tym związanym z chorobą jak negatywne myślenie), przez co informacja mówiąca podwzgórzu by wydzielało CRH jest stale przekazywana. A gdy CRH zostaje wydzielone to trudno machinę wydzielania kolejnych substancji zatrzymać. Dlatego system sprzężenia zwrotnego jest bardzo ważny. Okazuje się jednak, że jest on rozregulowany u osób chorych na depresję, przez co nie hamuje wydzielania CRH i ACTH. Osoba chorująca jest stale bombardowana hormonami stresu, które walczą ze stresorem, którego w zasadzie nie ma. Skąd to wiemy? Przeprowadzono badanie, gdzie syntetycznym glikokortykoidem (DST) próbowano zwiększyć ilość krążących we krwi glikokortykoidów i przez to sprawdzić jak u osób chorych na depresję działa sprzężenie zwrotne. U osób zdrowych powoduje to po jakimś czasie spadek ilości glikokortykoidów we krwi, bo mózg ma informację że już wystarczy tej produkcji. A w przypadku osób chorujących na depresję, spadek nie następuje. Dlatego organizm jest tak wymęczony ciągłą wewnętrzną walką (np. brakiem snu, niewłaściwym procesem trawienia pokarmów i przyswajania składników odżywczych, przepalania zgromadzonej w wątrobie i mięśniach energii), że niewiele tej energii zostaje, by sprostać wymaganiom życia codziennego.

Dlaczego osoby chorujące na depresję są tak wrażliwe na stres?

Pewnie zauważyliście, że każdy z nas ma inną odporność na stres. Jednych poruszają naprawdę małe codzienne sprawy takie jak spóźnienie się na autobus, a innych może nie ruszać zwolnienie z pracy. Ciągle staram się podkreślać to, że żeby wystąpiła depresja muszą spotkać się ze sobą czynniki biologiczne (predyspozycja) z czynnikami środowiskowymi (zdarzenie stresogenne).

Żeby wyjaśnić różnice w tym jak wielki bodziec trzeba by wpędzić kogoś w depresję (a tego nie da się i tak przewidzieć) trzeba zacząć od początku, czyli od genetyki (więcej tu: Dlaczego choruję na depresję? Czynniki biologiczne cz. 1 GENETYKA). Jest część osób, które mają inną wersję genu kodującego transporter serotoniny 5-HTTlpr (można sobie wyobrazić, że serotonina aby trafiła tam gdzie powinna musi być przewożona łódką, a jak to na szlakach handlowych bywa są różni przewoźnicy, jedni lepsi inni gorsi). Osoby, które mają krótszą wersję genu są bardziej bezbronne w sytuacji stresu niż osoby, które mają inne wersje. Dlatego u nich reakcja stresowa jest silniejsza i ma większe konsekwencje dla całego układu nerwowego, bo jest w stanie zachwiać transportem serotoniny (a jest to jeden z ważniejszych neuroprzekaźników w genezie depresji). Znaleziono też zależność między doświadczeniem wykorzystywania seksualnego w dzieciństwie, krótką wersją genu a bardzo nasiloną depresją z objawami somatycznymi i lękiem.

Gen COMT (uczestniczy w rozpadzie dopaminy, noradrenaliny i adrenaliny – co ma też pozytywne działanie, bo tych substancji nie może być za dużo) ma wpływ na regulację wydzielania CRH przez podwzgórze.

Jeśli osoby doświadczające w dzieciństwie traumy mają wersję genu MAOA, która tworzy zbyt mało białka unicestwiającego dopaminę, są silniej narażeni na depresję ze względu na to, że mają niższą odporność na stres. Osoby mające inną wersję genu lepiej sobie radzą z tego typu doświadczeniami.

Ciekawym badaniem jest określenie, że istnieje pewna wersja genu kodującego receptor dla CRH (czyli miejsce gdzie przyłącza się substancja produkowana przez podwzgórze zaczynająca kaskadę chemiczną stresu), która może mieć właściwość ochronną przed wystąpieniem depresji w przypadku osób doświadczających urazów w dzieciństwie. Wydaje się to sprzeczne z tym o czym do tej pory pisałam, prawda? No bo przecież jak wydziela się duża ilość glikokortykoidów to jest wyższe ryzyko depresji. Otóż sprzężenie zwrotne działa też w ten sposób, że ogólnie informuje podwzgórze o ilości glikokortykoidów – zarówno jak jest ich za dużo jak i za mało. Gdy jest ich za mało to podwzgórze produkuje więcej CRH po to by lepiej sobie radzić ze stresem, bo właśnie taką funkcję mają glikokortykoidy w naszym organizmie, by nas wspierać w trudnych chwilach a nie wyczerpywać (co więcej, kortyzol jest substancją naturalnie krążącą w naszym krwioobiegu w ciągu dnia, a jego ilość wzrasta nad ranem, tak by nas rano obudzić a obniża się wieczorem i w nocy). Więc, jeśli ktoś ma upośledzoną zdolność wydzielania kortyzolu to podwzgórze nie dowie się o tym, że ma produkować więcej CRH, a to CRH nie przyłączy się do właściwych receptorów. Stąd też wynika, że zbyt mała ilość glikokortykoidów może również przyczyniać się do reakcji depresyjnej, ale innego typu. Co więcej, niektóre doniesienia mówią nawet, że osoby podejmujące próby samobójcze (nieskuteczne, bo to dane z wywiadów) mają CRH, ACTH i glikokortykoidów za mało podczas próby stymulacji syntetycznym glikokortykoidem, a więc ich sprzężenie zwrotne również nie działa tak jak należy, ale nie informuje o tym, że należy produkować więcej.

Jakie są konsekwencje dużej ilości glikokortykoidów?

CRH ma takie tajemnicze właściwości, że na mózg działa hamująco, czego konsekwencją jest mniejszy apetyt, zmniejszone libido, zaburzenia snu i czynności psychomotorycznych, nasilenie objawów lękowych. Nadmiar glikokortykoidów zmienia właściwości i zużywa do swoich celów neuroprzekaźniki kluczowe dla prawidłowego funkcjonowania mózgu i całego organizmu – serotoniny, dopaminy, noradrenaliny. A zaburzenie w wydzielaniu i wychwytywaniu tych neuroprzekaźników jest istotnym czynnikiem wywołującym depresję (o czym pisałam tu: Dlaczego choruję na depresję? Czynniki biologiczne cz. 2 NEUROPRZEKAŹNIKI). Stąd też typowe objawy depresji jak zmęczenie, obniżony nastrój, niezdolność do odczuwania przyjemności, zaburzenia snu i apetytu.

Przeprowadzono badania, z których wynika, że u osób dokonujących skutecznych prób samobójczych w płynie mózgowo rdzeniowym znajdowała się podwyższona ilość glikokortykoidów. Stąd wniosek, że poziom tych substancji może być predyktorem podjęcia próby samobójczej lub szybkiego nawrotu depresji jeśli wystąpiła poprawa.

Większa ilość glikokortykoidów może przyczyniać się do spadku odporności na infekcje oraz do pojawienia się osteoporozy czy chorób serca. Jedną z poważniejszych konsekwencji jest to, że stale wysoka ilość glikokortykoidów niszczy strukturę nerwową hipokampów i kory przedczołowej. Może prowadzić do stopniowego zaniku tych obszarów jeśli depresja jest przewlekła i nieodpowiednio lub wcale nieleczona. A to objawia się trudnościami z pamięcią, kontrolą emocjonalną, logicznym myśleniem – powodując stan pseudodemencji, czyli objawy podobne do tych jakie mają osoby starsze z otępieniem. Jednak są dowody, że skuteczne leczenie depresji, może stopniowo cofać negatywne zmiany w mózgu.


Temat powiązania stresu i depresji to w zasadzie temat rzeka, którego nie sposób omówić w jednym wpisie, a można przygotować z tego rozprawę doktorską. Jedne badania potwierdzają te teorie, inne im przeczą. Jesteśmy coraz bliżej odkrycia tego jak właściwie wygląda depresja i skąd się bierze, ale nadal jest mnóstwo niewiadomych. W każdym razie wniosek z tego wpisu jest następujący: stale utrzymujące się wysokie natężenie stresu lub gigantyczny stresor może tak rozregulować system sterowania wydzielaniem hormonów stresu, że spowoduje to objawy depresyjne, choć każdy ma inną odporność na stres i dla każdego inny poziom stresu wywoła takie skutki. Utrzymujące się wysokie stężenie glikokortykoidów może powodować poważne konsekwencje zarówno na nasz mózg (zmniejszanie się struktur) jak i w całym ciele (osteoporoza, choroby serca, choroby metaboliczne, choroby immunologiczne). A na konsekwencjach psychicznych kładąc duży nacisk podkreślę, że nadmiar stresu może przyczyniać się do tak ciężkiej depresji, która skutkować może próbami samobójczymi.

Stąd też, zachęcam Was bardzo gorąco do tego, by zawczasu zadbać o swój układ nerwowy i endokrynologiczny dając sobie przyzwolenie na odpoczynek, relaks. A kiedy występują życiowe trudności prosić o pomoc i udać się na leczenie.

Pozdrawiam,
Julia!

Bibliografia:

Szczepankiewicz, A. i Leszczyńska-Rodziewicz A. (2010). Geny związane z osią stresu w patogenezie choroby afektywnej jedno- i dwubiegunowej. Psychiatria, 7(2), 61-67. 

Sapolsky, R.M. (2012). Dlaczego zebry nie mają wrzodów. Psychofizjologia stresu. Wydawnictwo Naukowe PWN.

Rajewska-Rager, A. i Rybakowski, J. (2008). Rola stresujących wydarzeń życiowych w patogenezie depresji. Neuropsychiatria i Neuropsychologia, 3(3-4), 147–152.

2 thoughts on “Czy stres powoduje depresję?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *