W psychologii wyróżniamy cztery główne postawy rodzicielskie, które są niepożądane w wychowaniu. Są to:
- Postawa odtrącająca
- Postawa nadmiernie wymagająca
- Postawa unikająca
- Postawa nadmiernie chroniąca
Postawa nadmiernie chroniąca
Polega ona na nadmiernej opiekuńczości wobec dziecka i lęku o jego życie i zdrowie, objawiających się przez traktowaniem go jakby było dużo młodsze, sprawowaniem nad nim nadmiernej kontroli hamując jego spontaniczną aktywność. Rodzic rozwiązuje za dziecko trudności, dyktuje mu wszelkie działania nie dopuszczając do samodzielności i nie doceniając jego możliwości. Z drugiej jednak strony rodzic jest tak bardzo skoncentrowany na dziecku, że ulega mu w wielu kwestiach, uważa je za idealne przez co jest dla niego nadmiernie pobłażliwy i uważa, by dziecka niczym nie urazić czy skrytykować. Może też świadomie bądź nie uzależniać je od siebie, a izolować od rówieśników, dając mu do zrozumienia, że są to mało wartościowe znajomości.
„syneczku, będzie tak jak chcesz” czyli o tym jak wychować sfrustrowanego i samolubnego młodego człowieka
Rodzice nie chcą angażować dziecka w sprawy domowe, uważając, że jest na nie jeszcze za małe, przez co dziecko nie ma szansy dowiedzieć się zbyt wiele na temat codziennego życia rodzinnego. Dziecko nie otrzymuje wyzwań, które stymulowałyby jego prawidłowy rozwój motoryczny czy poznawczy, nie ma stawianych wymagań czy obowiązków do spełnienia. Przez co może się frustrować podczas napotkanych trudności, a jego stany emocjonalne są dla niego trudne do opanowania. Wtedy do pomocy wkraczają rodzice, którzy w dobrej wierze chcą odsunąć od dziecka trudności, wyręczając je w kolejnych zadaniach pogłębiając tym samym jego nieporadność, podatność na frustrację i niedostosowanie do życiowych wymagań.
To co może być jeszcze charakterystyczne dla rodziców nadopiekuńczych, to stopniowe uzależnianie dziecka od siebie, będąc dla niego jedynym wybawieniem, wsparciem, pomocą. Stopniowo wygaszają w dziecku potrzebę posiadania przyjaciół lub w ogóle nie pozwalają tej potrzebie się pojawić. W skrajnych przypadkach może pojawić się świadome izolowanie dziecka od rówieśników, może to być tłumaczone dziecku, że „to nie jest towarzystwo dla ciebie. Chcę żebyś się zadawał z dobrymi dziećmi”. Dzieci, które mają mało kontaktu z rówieśnikami stają się społecznie niedojrzałe, nie rozumieją motywów działania innych ludzi, mają małą zdolność rozumienia emocji, nie potrafią rozwiązywać konfliktów, bywają nieprzystępne, odizolowane.
Kiedy dziecko dostanie zły stopień w szkole, rodzic nie jest zły na dziecko, lecz obwinia o niepowodzenie nauczyciela lub szkołę, program nauczania. Uczy więc tym samym, że niepowodzenia nie są wynikiem jego działań, lecz złośliwością innych, niesprawiedliwymi zasadami itp.
Aby okiełznać dziecko rodzice spełniają jego kaprysy i zachcianki, stopniowo podporządkowując całe życie rodzinne widzi mi się dziecka tym samym sprawiając, że dziecko wcale nie jest okiełznane, lecz otrzymuje pozwolenie na dalsze takie manipulacyjne zachowania. Dlaczego rodzice to robią? Bo nie wyobrażają sobie sprzeciwieniu się dziecku, zapędzili się w taki styl wychowawczy i teraz nie potrafią z niego wybrnąć. To wszystko może być powodowane silną potrzebą posiadania dziecka na wyłączność i zapewnienia mu wszystkiego co (w perspektywie rodzica) najlepsze i oddalić od niego życiowe troski, „aby miał w życiu lepiej niż ja”. Co niestety na dobre mu może nie wyjść.
Jako starsze dzieci, nastolatkowie a potem dorośli osoby wychowywane w ten sposób mogą prezentować nadmierną pewność siebie i poczucie wartości, zarozumiałość, arogancję wchodząc w wiele konfliktów. Ich zachowania z boku mogą wyglądać na infantylne. Obrazowo mówiąc to taki typ stereotypowego pyskującego gimnazjalisty uważającego wszystkich za głupków. Przez innych widziani mogą być jako egoiści mający nadmierne wymagania wobec innych, którzy sami nie kwapią się, by jakiś problem rozwiązać. Tego typu zachowania mają zamaskować wewnętrzne poczucie niepewności, bezradności i lęku.
„córeczko, pomogę ci z tym, zostaw to!” czyli jak nauczyć dziecko by nie miało własnego zdania i nie wierzyło w siebie.
Rodzice często przejawiają wobec dzieci wścibstwo, chcąc panować nad każdym aspektem życia dziecka. Chcą wszystko wiedzieć, zadają zbyt dużo pytań, nalegają na zwierzenia próbując wyszukać problem nawet tam, gdzie go nie ma. Często rodzic wyraża głośno opinię o tym czym dziecko powinno się przejmować a czym nie, więc nie pozostawia w tym względzie przestrzeni dla emocji dziecka.
Charakterystyczne są lękowe motywy rodziców, którzy pod iluzją opieki nad dzieckiem ograniczają jego rozwój i rozumienie świata. Lęk może dotyczyć przeróżnych chorób, np. zarazków, których pełno w miejscach publicznych, dlatego nie pozwalają dziecku jeść na mieście, chodzić z klasą na wycieczki, do kina. Mogą też nadmiernie bać się urazów i wypadków przez co są w stanie codziennie odwozić nastoletnie już dziecko do szkoły, młodszemu dziecku ograniczać ruch by sobie niczego nie zrobiło „bo co to będzie jak sobie skręcisz kostkę?”. Rodzice dzwonią do dziecka kilka razy dziennie lub wymagają by pisało SMS na każdej przerwie odpowiadając na pytanie czy wszystko ok. A kiedy dziecko nie odbierze telefonu, mama czy tata dostają palpitacji serca z lęku mając przed oczami jedynie tragiczne scenariusze. Dzieci nadopiekuńczych rodziców nie wychodzą same z domu, nastolatkowie mogą się poruszać po ulicach tylko z zaakceptowanymi przez rodziców przyjaciółmi a tuż przed zmrokiem mają się meldować w domu na kolacji.
Rodzic nie wierzy, że dziecko będzie w stanie dobrze sobie radzić bez jego pomocy i na wszystkie samodzielne poczynania dziecka rodzic patrzy z niepokojem i każde nawet malutkie potknięcie kończy się wyręczaniem, długimi wywodami na temat tego czego dziecko nie widziało, nie uwzględniło i dlaczego to mogło być niebezpieczne. Dorosły nie uznaje tego, że dziecko by rozwijać się prawidłowo, potrzebuje od najmłodszych lat eksplorować świat za pomocą wszystkich zmysłów i potrzebuje w tym zakresie przestrzeni, by rozwinąć samodzielność, pewność siebie, ciekawość świata, poczucie skuteczności. Gdy takie doświadczenia są mu zabierane z negatywnym feedbackiem, który daje dziecku do zrozumienia, że niczego nie potrafi zrobić dobrze i na każdym kroku czyha niebezpieczeństwo, dziecko buduje zaniżoną samoocenę, uczucie bezwartościowości, niechęć do wyzwań i powątpiewanie w swoje umiejętności radzenia sobie. Takie dziecko może być podatne na wystąpienie reakcji lękowych, wycofanie społeczne, wiele konfliktów wewnętrznych typu „chcę, ale się boję”. Choć badania nie potwierdzają, aby młodzi dorośli wychowywani w taki sposób mieli wyższe natężenie lęku niż osoby wychowywane zgodnie z innymi postawami niepożądanymi (odrzucającą, nadmiernie wymagającą, niekonsekwentną).
Dziecko może nie mieć szans zbudować własnej tożsamości i może być zagubione w życiu i nie wiedzieć jakie właściwie jest, kim jest i czego chce, co mu sprawia radość, co chce robić w dalszym życiu, dlatego że nie miało szansy się o tym dowiedzieć, nie miało odpowiednich doświadczeń, które zostały zahamowane i pokryte lękiem. Dziecko nie umie radzić sobie z porażkami, gdyż zanim podejmie się jakiegoś zadania już się do niego zniechęci. Może nie być w stanie również podejmować decyzji, gdyż rodzice raczej nie pytają go o zdanie, wiedząc lepiej na temat tego czego mu potrzeba i co czuje. Dziecko takie wyrasta na nastolatka a potem dorosłego, który jest niedojrzały emocjonalnie, ma niskie umiejętności społeczne, jest zależny od innych i bierny. Nadmiernie ustępuje innym prezentując swoją uległość.
Generalnym problemem występującym w postawie nadmiernie chroniącej jest nieumiejętność obdarzenia dziecka zaufaniem i adekwatną do jego wieku, rozumną swobodą. Ma to wiele negatywnych konsekwencji w późniejszym życiu dziecka, zaburzając szczególnie jego funkcjonowanie emocjonalne i społeczne. Najczęściej to matki są bardziej zaabsorbowane lękowo dzieckiem niż ojcowie i okazuje się, że ta postawa koreluje negatywnie z rozumieniem emocji, czyli im bardziej matka ochrania swoje dziecko tym mniej rozumie emocje własne i dziecka oraz na odwrót: matka odnajdująca się we własnych emocjach i emocjach swojej pociechy daje mu więcej przestrzeni do rozwijania się.
Skąd się bierze takie nadmiarowe dbanie o własne dziecko? czynników może być dużo, najczęściej z postawami rodzicielskimi bywa tak, że są one przekazywane z pokolenia na pokolenie. Być może matka była tak chroniona przez swoich rodziców, a teraz tak bardzo troszczy się o swoje dziecko. wpływ na wytworzenie się takiej postawy wobec dziecka może mieć także długie starania o ciążę i późne macierzyństwo albo zbyt wczesne kiedy matka nie do końca ufa w swoje macierzyńskie umiejętności ale chce dla dziecka jak najlepiej. Nie bez znaczenia są także traumatyczne wydarzenia, takie jak strata dziecka, wypadek lub poważna choroba dziecka (np. nowotworowa), kiedy rodzic chce rekompensować dziecku wszelkie nieprzyjemności jakich doświadczył w szpitalu.
Myślę, że udało mi się pokrótce opisać Wam czym jest nadopiekuńczość i jakie rodzi konsekwencje, choć (jak wszystko w psychologii) jest to rozległy temat. Na koniec jeszcze chciałabym abyście zapoznali się zestawieniem obowiązków domowych dostosowanych do wieku dziecka (przygotowanym przez portal Natuli Dzieci są ważne), tak by dawać mu możliwość sprawdzania, ile jest w stanie wykonać samodzielnie i budując jego poczucie skuteczności i wartości. Oczywiście zasada jest taka: nie zmuszamy, lecz wykorzystujemy naturalną chęć pomocy dziecka, które jest ciekawe tego co robią w domu dorośli. Z artykułem na ten temat możecie się zapoznać pod tym linkiem:
https://dziecisawazne.pl/dzieci-zyskuja-pomagajac-domu-wtedy-dobrowolne-rozmowa-agnieszka-stein/