Kiedyś usłyszałam, że nasza życiowa aktywność dzieli się na trzy grupy:
- Pracę
- Odpoczynek
- Rozrywkę
Pomiędzy nimi musi istnieć balans. Proporcje tych trzech aktywności zmieniają się wraz z rozwojem człowieka. Dziecko potrzebuje dużo więcej rozrywki i odpoczynku niż człowiek dorosły. Wydaje się to być oczywiste.
Kiedy zajmujemy się pracą, robimy to bez wytchnienia, czasami zapominając nawet o potrzebach fizjologicznych. Wkręcamy się w wir obowiązków, zadań pilnych i ważnych. Nie ważne czy jest to praca w biurze, w plenerze czy praca w domu. Nie ma znaczenia czy na etacie czy na rzecz własnej działalności mniej lub bardziej formalnej, czy to zawodowo czy prowadząc dom. Każdy z nas jest podatny na przeciążenie pracą, gdy tylko na tym aspekcie skupia się w swoim życiu. Skoro tak dużo uwagi i energii zajmuje nam praca, która wcale nie jest spośród tych trzech grup jakoś szczególnie wpisana w naturę ludzką, to dlaczego nie angażujemy ich tyle w pozostałe punkty?
Kult pracy. Sami zapędzamy się w kozi róg. Daliśmy się wkręcić w ideę życia w biegu. Bycie zapracowanym jest teraz w modzie. Student, który oprócz zajęć nie ma pracy, jest przez swoje środowisko postrzegany jakby trochę gorzej, nie mówiąc już o osobie po 30. roku życia. Czy nie jest tak, że jak nie pracujesz, to znaczy, że poniekąd jesteś odbierany jak nieudacznik lub osoba leniwa?
Parcie jest zewsząd. Od znajomych, rodziny, sąsiadów. Internet pełny jest postaci herosów, którzy wręcz idealnie łączą pracę, studia, hobby, prowadzenie domu i nawet wychowywanie dzieci. Ja to bardzo podziwiam i inspiruję się tym. Też staram się to wszystko łączyć i chcę to robić, na własnych zasadach. Ale wiem, że nie każdy tak potrafi i chce to robić. Jest zalewany informacjami o tym, jakie to życie może być ekscytujące, kiedy dużo się dzieje, jak być produktywnym, jak zrobić wiele rzeczy w krótkim czasie. A prawda jest taka, że NIE MUSISZ tak żyć, jeśli to do Ciebie nie przemawia. Odrzuć myślenie, że powinnaś to, powinieneś tamto, bo tak trzeba. Ja wiele razy miałam wręcz wyrzuty sumienia, że nie pracuję. Bo zdecydowana większość moich znajomych pracuje, więc tak chyba trzeba już w tym wieku. Bo kasa by się przydała, gdyż trzeba kupić to i odłożyć na tamto. NIE TRZEBA. Wiele razy rozmawiałam o tym z Mężem i za każdym razem dochodziliśmy do wniosku, że gdy mam pracować, po to żeby tylko mieć pracę, to jest to bez sensu. Stawiam wtedy na szali swoją relację z ukochanym, zdrowie psychiczne i fizyczne. Być może jestem idealistką, ale chciałabym pracować z pasją. Dlatego wolę teraz działać nie dostając za to pieniędzy, ale robiąc to, co sprawia mi ogromną satysfakcję. Wierzę, że to kiedyś zaprocentuje. A pieniądze rzecz nabyta 😉
Oczywiście, nie mówię o sytuacjach, kiedy potrzebujesz pracy na gwałt, bo brakuje na chleb lub chcesz się już utrzymywać samodzielnie, albo kiedy nie masz co ze sobą zrobić i wydaje Ci się, że złapanie jakiejkolwiek pracy będzie dla Ciebie dobre. Idź za tym. Powodzenia 🙂 Żadna praca nie hańbi. Mam ogromny szacunek dla wszystkich ludzi pracujących. Po prostu nie zgadzam się na mierzenie wszystkich ludzi jedną miarą, miarą przepracowanych na umowę godzin. Prowadzenie domu, wychowywanie dzieci, prowadzenie bloga lub kanału na YouTube czy bycie wolontariuszem jest równie ciężką pracą co budowanie budynków, uprawianie roli, obsługa klienta w sklepie, tworzenie projektów czy prowadzenie szkoleń. Są też równie satysfakcjonujące.
Osobiście nie lubię pytania o to czy pracuję. Zgodnie z prawdą muszę przyznać, że nie, bo w słowo „praca” domyślnie wpisane jest zarabianie. Ale czy czuję się tak jakbym nie pracowała? Studiowanie, obowiązki domowe, pogłębianie wiedzy z książek, warsztatów, Internetu, zajęć jogi, prowadzenie bloga, udzielanie się w mediach społecznościowych, czasami nawet we własnej rodzinie i wśród znajomych czuję się jak zatrudniony na etat doradca, psychoterapeuta i mediator 😉 Ale czy narzekam? Nie. Przecież wszystkiego tego chciałam, lubię to i jestem z tego dumna. A swojego życia już teraz nie zamieniłabym na żadne inne.
Więc teraz mój apel: Jeśli myślisz o podjęciu lub zmianie pracy, pomyśl o tym dlaczego chcesz to zrobić. Na czym Ci zależy? Zastanów się czy możesz znaleźć taką pracę, która zapewni Ci to czego szukasz i da satysfakcję? Czasami lepiej zarabiać mniej, ale pracować w lepszych dla siebie warunkach. Jest to chyba oczywista oczywistość 😉
Zauważmy, że gdy nasza przeciętna doba składa się w 14 godzinach z pracy (czyli tego co robimy „na umowę”, doliczając do tego dojazdy, zajmując się domem a w weekendy pracując nad swoimi zainteresowaniami czy kondycją fizyczną) to 10 godzin przypada na odpoczynek i rozrywkę. Odliczmy od tego 6 godzin snu, godzinę na spożywanie posiłków, 1,5 godziny na prysznic, poranną i wieczorną toaletę, zabiegi pielęgnacyjne czy makijaż, 0,5 godziny na zwykłe położenie się lub posiedzenie. Przy dobrych wiatrach zostaje nam godzina na rozrywkę. A teraz pytanie… ile można zrobić w jedną godzinę dziennie? Obejrzysz filmiki na YouTube, może film, poczytasz książkę, zadzwonisz do koleżanki, wpadniesz na chwilę do sąsiadki. Wystarcza? Oczywiście mamy od tego weekend, ale czy on nie wygląda podobnie?
„Ludzie nie dlatego przestają się bawić, że się starzeją, lecz starzeją się, bo przestają się bawić.”
Mark Twain
A Ty masz czas, żeby być młodym?
Rozrywka nadaje naszemu życiu kolorytu. Spotkania ze znajomymi, imprezy, święta, filmy, seriale, książki, uprawianie sportu. To, co zaliczysz do tej grupy zależy wyłącznie od Ciebie. Czy ma sens łączenie pracy z rozrywką, żeby zaoszczędzić czas? Jeśli mamy na myśli uczenie się i słuchanie muzyki, to chyba nie jest to najlepsza opcja (chyba że lubisz jak w tle gra radio), tak samo gdy tworzysz jakiś projekt i co chwilę wchodzisz na Facebooka czy inne media społecznościowe. Wtedy ani nie pracujesz ani nie odprężasz się. Ale gdy gotujesz obiad lub sprzątasz w rytm muzyki, kołysząc biodrami, lub słuchając lecącego w tle programu rozrywkowego śmiejąc się z żartów prowadzących, to myślę, że połączenie jest OK. Ale wszystkiego musisz spróbować samodzielnie. Zasada jest tylko jedna: po tej czynności chcesz być odprężony, rozluźniony i naładowany pozytywną energią.
Wyliczenie przeze mnie czasu, który poświęcamy na te aktywności, każdego dnia jest przykładowe. U Ciebie może to wyglądać inaczej. Z ciekawości możesz zrobić swój własny bilans. 14 godzin z kategorii praca to dość optymistyczna wizja (choć dla niektórych może wydawać się przesadzona), bo zawsze jest coś jeszcze do załatwienia.
Czy jest na to jakieś rozwiązanie?
- Mieć pracę, która nie wysysa z nas ostatniej kropli życia. Pracuj z pasją, a przynajmniej polub to, czym się zajmujesz.
- Zrezygnować z chęci, bycia we wszystkim najlepszym. Nie dokładaj sobie obowiązków. Szanuj swój czas. Zastanów się, czy na pewno chcesz to robić? Czy masz na to czas i energię? Po co miałbyś to robić? Czy jest to zgodne z Twoimi wartościami?
- Nie porównuj się z innymi. Na ten temat więcej pisałam tu: Choroby XXI wieku cz.2: Rywalizacja i porównywanie się do innych.
- Skupiać się na 100% na tym co w danej chwili robimy, co sprawi, że szybciej się uporamy z zadaniem (ograniczyć rozpraszacze).
- Nie odkładać zadań na potem, bo prędzej czy później będziemy musieli je wykonać jeszcze z odsetkami. Odwlekanie raczej nie jest dobre.
- Dzielić obowiązki z innymi (np. wspólne sprzątanie mieszkania, jeśli masz współlokatorów lub rodzinę – wiem, że czasami to trudne do wykonania, ale można spróbować; wspólne uczenie się)
- Czas względnie stracony (np. dojazdy) wykorzystywać na odpoczynek, bo przecież nie musisz pchać autobusu, żeby jechał szybciej 😛 Warszawiacy są chyba w tym mistrzami. Większość ludzi w komunikacji miejskiej można spotkać ze słuchawkami, książkami. Niektórzy patrzą się przez okno, inni rozmawiają ze współpasażerami. Ci bardziej wprawieni, potrafią nawet medytować. Te pół godziny, czy godzinę można przerzucić do kategorii odpoczynek, kiedy nie myślimy o tym co w pracy, co zrobię jak wrócę, nie doczytuję notatek po raz setny przed kolokwium, nie czytam artykułów z Internetu. Są to zajęcia przyjemne, a czasem konieczne, ale mimo wszystko zabierają nam energię.
- Planować czas poświęcony na odpoczynek i rozrywkę. Kiedy jako pracę zaliczeniową, przedstawiłam swój program do organizowania czasu i zadań, pojawiło się zdziwienie, że umieszczam tam też takie zadania jak sen, prysznic, czy obejrzenie meczu. Tak, bo to jest dla mnie równie ważny element jak praca. Dzięki temu, nie mam poczucia, że dzień mi zleciał, a ja nie zrobiłam nic produktywnego. A zrobiłam nawet więcej, bo zadbałam o siebie.
- Zadbać o zdrowy sen. Nie koniecznie długość snu jest równoznaczna z wypoczynkiem. Kiedy zostaniemy wyrwani w nieodpowiednim momencie cyklu snu, czujemy się bardzo zmęczeni, niewyspani. Naukowcy podpowiadają, że powinno się spać wielokrotność 1,5h żeby domknąć cykl. Ale nie spać więcej niż 9 godzin, chyba że organizm jest wyczerpany. Mi wystarcza 6 lub 7,5 godziny. Dobrze, byłoby wkomponować to w poranny i wieczorny rytuał, by kłaść się i wstawać zbliżonych porach. Organizm funkcjonowałby wtedy bardziej harmonijnie. Ważne też, by dać sobie czas na wieczorne wyciszenie się. Bez ekranu komputera czy smartfona.
Skąd wiedzieć, co zaliczać do każdej z kategorii?
Jeśli dana czynność zużywa Twoją siłę fizyczną i mentalną, a po zakończeniu czujesz się zmęczony i zniechęcony, to jest to PRACA.
Jeśli czynność którą wykonujesz, daje Ci ukojenie, uspokojenie, relaks, czujesz błogość i lekkość, wdzięczność, powoduje zatrzymanie natłoku myśli, to jest to ODPOCZYNEK.
Jeśli czynność dodaje Ci energii, optymizmu, uśmiechu, wzbudza pozytywne odczucia, to jest to ROZRYWKA.
Mam nadzieję, że ten wpis skłonił Cię do refleksji na temat Twojego czasu i energii.
Pozdrawiam,
Julia!