Dostałam jakiś czas temu pytanie o to, kto odpowiada za efekty psychoterapii. Nie jestem psychoterapeutką, nie jestem póki co nawet psycholożką (przede mną piąty rok psychologii o specjalności klinicznej), więc nie do końca poczuwam się do przesądzania o tym jak to wygląda w każdym przypadku. To co mogę napisać na ten temat będzie mocno dotyczyło moich doświadczeń i podstawowej wiedzy, jaką starają nam się przekazać doświadczeni psychoterapeuci na studiach, a także staram się sama zdobyć czytając literaturę naukową lub odwołując się do opinii autorytetów.
Kwalifikacje i doświadczenie psychoterapeuty
Nie ma co ukrywać, że jest to dość kluczowa sprawa, gdyż osoba bez doświadczenia może nie do końca wiedzieć jak ugryźć temat terapii danej osoby, a osoba bez narzędzi w postaci umiejętności terapeutycznych nie będzie w stanie efektywnie wydobyć meritum problemów klienta. Byłabym również sceptyczna w skuteczności psychoterapeuty, który nie ma wykształcenia psychologicznego (czyli nie jest magistrem psychologii), ewentualnie medycznego (czyli jest dodatkowo psychiatrą po 5 letniej specjalizacji), dlatego że 9 lat nauki na temat psychiki człowieka to więcej niż 4 lata samego szkolenia terapeutycznego. Psychologowie z reguły mają większą wiedzę na temat mechanizmów psychologicznych, a przede wszystkim diagnozy psychologicznej niż np. prawnicy czy filolodzy. Po moim dłuższym zastanowieniu uważam, że można spróbować udać się również do pedagoga psychoterapeuty. Pedagogika to drugi pod względem liczebności ukończony podstawowy kierunek studiów polskich psychoterapeutów.
Jeśli nie bardzo się orientujesz w tym kto i jak może pomagać w problemach psychicznych i emocjonalnych kliknij tu: Psycholog, psychoterapeuta, psychiatra. Czym się różnią? Do kogo mam iść? niewiedza to nie grzech 😉 Może to dziwić, ale tak ważna profesja jaką jest psychoterapia, jest w Polsce nieuregulowana prawnie i szkolenie psychoterapeutyczne mogą skończyć zarówno psychologowie jak i inni specjaliści. Tylko od ośrodków szkolących zależy kogo na takie szkolenie przyjmą, no a tam gdzie się liczy kasa… Mam tu na myśli taką sytuację, kiedy na rynku pojawiają się placówki szkolące, zauważające zapotrzebowanie na psychoterapeutów, ale nie oferują wyczerpującego szkolenia psychoterapeutycznego a jedynie podstawowy kurs bez akredytacji PTP (o czym poniżej) więc trudno zweryfikować co takiego potrafią ich absolwenci w kontekście prowadzenia krótko czy długoterminowej psychoterapii. Może być też tak, że ktoś ukończy zupełnie inne szkolenie, np. NLP czy z coachingu i postanawia prowadzić psychoterapię nazywając się psychoterapeutą. Dlatego warto sprawdzać osobę, do której zamierzamy pójść pod kątem jej kwalifikacji.
Podstawowe psychologiczne wykształcenie jest atutem, szczególnie jeśli osoba ukończyła specjalność kliniczną lub podobną będąc na uniwersytecie czy akademii. Dodatkowym ważnym czynnikiem będzie to, gdzie zdobywała doświadczenie, czyli np. czy pracowała w jakiejś renomowanej placówce, oddziale psychiatrycznym, instytucie, klinice psychologicznej, będąc pod opieką znanych i polecanych psychologów (dobrą wskazówką jest to, u jakich autorytetów uczyła się dana osoba na kursach, warsztatach, często psychoterapeuci o tym wspominają w swoich opisach).
Kolejną kwestią jest to w jakim ośrodku dana osoba skończyła swoje szkolenie terapeutyczne. Warto wejść na stronę Polskiego Towarzystwa Psychologicznego i tam sprawdzić listę rekomendowanych placówek szkoleniowych i wybrać terapeutę, który jest absolwentem jednej z nich http://www.ptp.org.pl/modules.php?name=News&file=article&sid=54 Podobną listę przygotowało także Polskie Towarzystwo Psychiatryczne: https://static2.medforum.pl/upload/file/atestowane%20kursy%20psychoterapii(35).pdf Towarzystwa te potwierdzają, że absolwenci ośrodków są dobrze przygotowani do prowadzenia psychoterapii a także są to szkolenia, na które obowiązuje wymagająca rekrutacja.
Wszystko co opisałam powyżej nie oznacza, że należy się zniechęcać jak trafimy na młodą, niedoświadczoną jeszcze osobę, bo kolejne podpunkty mogą się okazać równie ważne.
Nurt psychoterapii i techniki wykorzystywane podczas sesji
Może być tak, że nie odpowiada nam sposób w jaki prowadzona jest psychoterapia. Ja tak miałam, bo pierwszą moją terapią był nurt psychodynamiczny, gdzie przez cały czas to ja miałam mówić co tylko mi przychodzi do głowy. Kompletnie się w tym nie odnajdowałam. Kiedy po kilku latach miałam już wiedzę, by wybrać świadomie w jakim nurcie chcę odbyć swoją psychoterapię (są różne rodzaje psychoterapii, każda z nich ma specyficzne metody pracy i kładzie nacisk na co innego), efekty zaczęły się pojawiać w piorunującym tempie, bo od początku wiedziałam jakiego nurtu potrzebuję wiedząc z czym mam największe problemy, a terapeutka doskonale wiedziała, w które obszary mojego życia celować i szybko wyczuła jakie są dokładnie moje trudności.
Nurty psychoterapii są przeróżne i jak jedna technika nam nie pasuje, np. odgrywanie scenek czy prowadzenie dziennika, to możemy o tym z terapeutką porozmawiać zamiast ciągle się zastanawiać dlaczego te spotkania nas tak irytują, czemu nam nie pasują zadane zadania czy pytania i nie chcemy tego robić. Warto szukać i prosić o inne techniki (każdy nurt ma ich w zanadrzu naprawdę dużo). Przede wszystkim rozmawiać o tym, że coś nam nie leży. A jak to nie pomoże, może warto rozważyć zmianę rodzaju psychoterapii.
A najważniejszy czynnik to…
Badania pokazują, że to co jest najskuteczniejsze w całym procesie psychoterapii to „związek terapeutyczny” albo inaczej „relacja terapeutyczna”. Chodzi o to, na ile dobrze czujemy się wzajemnie w tej relacji, na ile zbudowane jest wzajemne zaufanie, jak wiele możemy powierzyć naszej terapeutce nie obawiając się oceny, na ile możemy liczyć na szczerą chęć pomocy, na ile psychoterapeuta jest w stanie do nas dotrzeć, zrozumieć nasze trudności, otoczyć nas zainteresowaniem.
Nasz psychoterapeuta powinien być osobą, którą będziemy w stanie w pewien sposób polubić, czyli dobrze gdy ma cechy, które cenimy w innych ludziach, np. poczucie humoru, elokwencję, autentyczność. A co ważne musi posługiwać się umiejętnościami społecznymi na wysokim poziomie, to znaczy przejawiać empatię, umieć słuchać z uwagą, łączyć różne wątki naszej wypowiedzi, pamiętać to o czym mówiliśmy na poprzedniej sesji, zachowywać się kulturalnie i z szacunkiem, akceptacją itd. Z kolei jeśli nasz psychoterapeuta w jakiś sposób odpycha nas jako osoba, to szanse na dobre efekty psychoterapii zmniejszają się.
Kiedy „nie czujemy” drugiej osoby, nie możemy się z nią zgrać, nie jest to nasz typ człowieka, daliśmy jej dużo szans (3-5 spotkań) i nadal nie widzimy, żeby relacja miała się jakoś układać, to najlepiej zmienić terapeutkę, poszukać kogoś, kto będzie nam osobowościowo lepiej pasować, z kim mamy szansę zbudować lepszą relację. W tym sensie analogia terapeuty do przyjaciela, rzeczywiście ma jakiś sens – warto poszukać kogoś z kim (gdyby nie formalna relacja) mielibyśmy szansę się zaprzyjaźnić, kogo po prostu polubimy.
Tutaj ważną kwestią jest także to, by nie przekraczać granicy relacji terapeutycznej. Psychoterapia nie jest koleżeńską rozmową. Są to spotkania, które mają ścisły cel: praca nad trudnościami klienta. Może to odbywać się w formie w miarę swobodnego dialogu, terapeuta może coś od czasu do czasu powiedzieć o sobie, „zagadać” o pogodzie na początku spotkania, a nawet możemy sobie mówić po imieniu. Wszystko zależy od tego na jakie zasady się umówimy. Jednak nie powinniśmy pozwalać, by terapeutka stała się dla nas naszą najlepszą koleżanką na kawę, bo wtedy terapia miesza nam się z życiem prywatnym i zamiast na trudnościach uwaga zaczyna być skupiona na tym, aby było przyjemnie – jak z koleżanką. A to pożądanego efektu nie przyniesie.
Czy Ty możesz odpowiadać za brak efektów?
Jeśli kilka razy zmieniałeś/aś terapeutów i ciągle coś jest nie tak, warto zastanowić się nad tym czy trudności nie leżą po Twojej stronie (nie, nie obwiniam Cię, skłaniam jedynie do autorefleksji). Może być tak, że masz trudność we wchodzeniu w relacje, jesteś nieufny/a, trudno jest Ci opowiadać o swoich problemach i intymnych sprawach. Kiedy nie umiesz obdarzyć zaufaniem swojego terapeuty, to on nie będzie w stanie efektywnie Ci pomóc gdyż będziecie się poruszać tylko po powierzchownych sprawach nie dotykając rdzenia problemu. Oczywiście do zbudowania prawdziwego zaufania i więzi terapeutycznej czasem potrzeba więcej czasu niż 5 spotkań, ale chodzi raczej o gotowość i dopuszczenie do siebie takiej możliwości, że kiedy nastąpi odpowiedni moment będę w stanie wyjawić swoje najgłębsze trudności.
Kolejnym po braku zaufania do terapeuty jest brak zaufania do samego procesu terapii. Brak wiary w to, że psychoterapia cokolwiek pomoże, powtarzanie „mnie się nie da pomóc, jestem beznadziejnym przypadkiem” może być oznaką poczucia własnej bardzo niskiej wartości czy objawem depresji. O tyle może to być uzasadnione, ale generalnie jest przejawem niedawania sobie szansy na zmianę (czy uważasz, że zasługujesz na to by wieść szczęśliwe życie?). Konieczne jest aby podważać swoje myśli, np. dodając na koniec „…ale dam sobie szansę”, albo ubierając to w wątpiące pytanie: „czuję że nikt nie jest w stanie mi pomóc, ale czy na pewno tak jest?”. Samo stwierdzenie: „czuję że…” jest lepsze niż „jestem…” bo uczucia to coś co łatwo ulega zmianie, określenie siebie jako beznadziejnego itp. jest już określeniem ogółu Twojego funkcjonowania, nadanie sobie etykiety, z którą ciężko polemizować. Może nie przekonają Cię badania naukowe, ale w tym miejscu zaznaczę, że są dowody na to, że psychoterapia naprawdę działa – zarówno na wypracowanie skuteczniejszych sposobów radzenia sobie z trudnościami życiowymi, jak i na przeorganizowanie się mózgu zapewniając lepszą kontrolę emocjonalną szczególnie w przypadku lęku.
Co niezwykle ważne, sama psychoterapia to nie wszystko. Jeśli sam/a nie włożysz wysiłku w to by stopniowo zmieniać swoje zachowanie i myślenie, zmiany nie nastąpią. Porozmawiać z psychoterapeutą przychodzimy najczęściej raz w tygodniu przez około godzinę. To dość mało, żeby dokonać trwałych zmian, szczególnie kiedy na co dzień żyjemy jakby na autopilocie starych nawyków. Konieczne jest zaangażowanie w podważaniu tego co stare i wdrażaniu tego co nowe. Praca własna wymaga wielkiego wysiłku, ale nie trzeba się rzucać od razu z motyką na księżyc i od tego momentu robić wszystko inaczej. To jest często wręcz niemożliwe na dłuższą metę, bo nie wystarczy nam zapału. Trzeba zachować umiar w każdą stronę, czyli zacząć od małych kroków – najpierw nauczyć się zauważać stare nawyki i utarte myśli. Powiedzieć sobie „właśnie to zrobiłem” „przed chwilą tak pomyślałam” a potem zamiast obwiniania i obiecywania sobie, że już nigdy więcej tak nie zrobię, powiedzieć sobie „okej, następnym razem wyłapię to troszkę wcześniej”. Ważne jest również zauważanie i nazywanie emocji, oraz zauważanie stanów, w których się znajdujesz, np. miałeś coś zrobić do czego zobligowała Cię terapeutka a strasznie Ci się nie chce tego robić. Daj sobie 5 minut na to zadanie, daj sobie szansę by sprawdzić czy ono jest aż tak straszne. Po 5 minutach zdecydujesz czy chcesz je kontynuować czy wrócić do odpoczynku, ale przynajmniej spróbowałeś/aś i możesz sobie pogratulować. Każde przełamanie się, pokonanie trudności, świadoma zamiana myśli czy czynności jest ogromnym postępem, który należy celebrować. Terapia to bardziej trudna podróż niż mordercza walka – nie chodzi o to by się zajechać w pierwszym miesiącu jej trwania.
Nawiązując jeszcze do Twoich oczekiwań wobec terapii, użyję metafory: nie możesz przyjść opaść na fotel i powiedzieć „dzień dobry, jestem! Proszę mnie uleczyć”. Psychoterapeuta nie jest cudotwórcą, psychoterapia nie jest magiczną różdżką na wszystkie trudności. Nie warto oczekiwać, że osoba, która siedzi naprzeciwko jest tą, która odmieni Twoje życie. Spotkanie z nią owszem, rozmowy o trudnościach, ćwiczenia – tak, ale nie ta osoba. Warto o tym pamiętać, choćbyś był/a jej dozgonnie wdzięczny/a, to cały proces odbywa się we współpracy i to Ty masz największe zasługi w tym jakie są efekty terapii. Psychoterapeuta pomaga Ci wydobyć na wierzch to co nie działa, ale także Twoje zasoby, pokazuje mechanizmy, tłumaczy korzystając ze swojej wiedzy i doświadczenia. Na koniec jako podsumowanie niech zostanie z Wami zdanie mojej terapeutki: „Nawet 5lat intensywnej psychoanalizy pewnych rzeczy za panią nie zrobi. Trzeba to po prostu zrobić i już!”.
A jeśli chcecie dowiedzieć się więcej o psychoterapii zachęcam do obejrzenia materiału z webinaru Strefy Psyche Uniwersytetu SWPS: https://www.youtube.com/watch?v=UoezQqFRgns Rozmowę z dr n. med. Agnieszką Popiel (doświadczoną psychiatrą, psychoterapeutką terapii poznawczo-behawioralnej, superwizorką i naukowczynią) o tym o co chodzi z tą psychoterapią i dlaczego działa, przeprowadziła psycholożka i psychoterapeutka Joanna Gutral. Polecam bardzo, mam nadzieję że materiał odpowie na wiele Waszych wątpliwości 😊
Życzę Wam dużo determinacji w drodze do samych siebie i owocnej psychoterapii.
Súper tekst, bardzo pomocny, dziękuję!
Cieszę się, że tekst jest przydatny 🙂 Pozdrawiam serdecznie Jarku.