Jak podsumowuję mijający 2018 rok?

DSC_0687-crop

Święta Bożego Narodzenia już za nami a więc oznacza to dwie sprawy: zbliżającą się imprezę sylwestrowo-noworoczną albo czas podsumowań i snucia planów na przyszłość. Można oczywiście obie opcje połączyć i najpierw udać się w krainę refleksji nad własnym życiem a potem na szaloną lub kameralną imprezę. Ja jestem zdecydowanie osobą refleksyjną ponad imprezową, więc Sylwestra raczej spędzam przed komputerem (a kiedyś przed notatnikami). W tym roku postanowiłam zrobić to trochę wcześniej z dwóch powodów: po pierwsze nie mogłam się już doczekać aż to zrobię, bo jestem tak niesamowicie zadowolona z mijającego roku, że aż nie mogę wyleżeć spokojnie w łóżku będąc przeziębioną, a po drugie chciałam się z Wami podzielić tym jakie dobrodziejstwa i wyzwania mnie spotkały w tym roku oraz jak ja podsumowuję rok i dlaczego moim zdaniem warto to robić.

Organizacja

Mam kilka folderów na komputerze podpisanych „rozwój osobisty”. Jest tam ogrom plików i są to najbardziej nieuporządkowane foldery jakie tylko mam. Dlatego, że ciągle coś nowego dorzucam do nich i nigdy nie wiem jak je kategoryzować. Dlatego gdy przychodzi schyłek roku biorę się za porządkowanie tych rozwojowych PDFów, Exceli i Wordów. Wśród nich najważniejszym jest mój planer, który systematycznie zapełnia się każdego dnia. To w nim znajdują się wszelkie statystyki i odnośniki do innych ważnych list. [Więcej na temat samego planera i organizowania przeze mnie nowego roku możesz przeczytać tu: Jak się organizuję w nowym roku?].

Uwielbiam wszystko przeliczać, wyliczać, ujmować wizualnie w tabelkach i wykresach. Taka już jestem. Dlatego łatwiej jest mi sprawdzić czy poczyniłam w tym roku postęp w stosunku do poprzedniego. Pewnie wydaje Wam się, ze jest to żmudna robota, że głupia i bez sensu tracić na to czas, a te całe wykresiki to jedna wielka dziecinada. Dlatego w tym miejscu podkreślę, że każdy z nas jest inny i wszystko czego się podejmujemy musimy odnosić do siebie. Jeśli kompletnie tego nie czujesz i nie robisz żadnych statystyk ani nie prowadzisz żadnego planera, odpowiedz sobie tylko na pytania:

Czy w tym roku osiągnęłam/osiągnąłem więcej, tyle samo czy mniej niż w poprzednim, w obszarach, które są dla mnie ważne?

Czy i w jakiej części osiągnęłam/osiągnąłem to, co chciałam/chciałem w tym roku?

Na mnie takie tabelki i wykresy działają niesamowicie motywująco i ekscytująco i wcale nie zmniejsza to mojej motywacji, nie zajmuje mi dużo czasu i nie zabija dobrodziejstw płynących z praktyki jogi, którą się posłużyłam w poniższym przykładzie. To nie jest tak, że przez zaznaczanie sobie na karcie postanowień, joga staje się dla mnie targetem do osiągnięcia. Joga nie jest na pokaz i nie walczę ze sobą, aby zrobić codzienną praktykę, bo mam już to w nawyku, a wcześniej zanim pojawił się nawyk i pasja, taki planer wiele pomagał mi w systematyczności i motywacji. Oto co napisałam w swoich wnioskach w marcu tego roku o zaznaczaniu swoich postanowień:

Dzięki temu czego się nauczyłam do tej pory, podniosłam swoją samodyscyplinę: pracuję systematycznie na studia, dlatego że jestem zmotywowana wewnętrznie, lubię się uczyć, zdobywać nową wiedzę i umiejętności, ale i dlatego że jestem bardziej wytrwała, nie poddaję się tak łatwo, kiedy wiem co mam jeszcze do zrobienia. Tak samo z jogą – praktykuję regularnie. Wcześniej miałam zrywy, które mnie podrywały, ale szybko odpuszczały a teraz dzięki zaznaczaniu praktyki z chęcią się po prostu za to biorę i świetnie się z tym czuję, wręcz mój dzień jest niepełny kiedy nie ma w nim jogi.

Dlatego właśnie to robię. Sami spójrzcie jak to wygląda:

zestawienie uczestnictwa w jodze

To przykładowy wykres podsumowujący uczęszczanie przeze mnie na zajęcia jogi w 2017 i 2018 roku. Podsumowanie może niepoprawne metodologicznie, bo chodzenie do szkoły jogi rozpoczęłam dopiero w połowie maja ze względu na operację i rekonwalescencję, ale te wykresy mają służyć tylko mi w określaniu postępów i wyznaczaniu kolejnych celów oraz satysfakcji i wdzięczności  z poczynionych kroków.

Kilka ciekawostek:

  • W 2018 roku spędziłam ponad 165 godzin na jodze co dało mi uśredniając około pół godziny praktyki dziennie. I tak też było, bo moja praktyka w domu waha się między 15  a 70 minut.
  • Od czerwca postanowiłam sobie, że będę pić 2 litry płynów dziennie. Udało mi się to 28 razy(w tym raz 3l!), a 72 razy wypiłam między 1,5l a 2l. Dla mnie to sukces, bo kiedy nie prowadziłam takich statystyk, wypijałam dziennie ledwo 3 szklanki i nie byłam w stanie dobić do 1,5 litra, co jest poniżej wszelkiej krytyki…
  • Ponad 190 razy (zaczynając od połowy marca) spisywałam każdego wieczora lub następnego ranka swoje sukcesy, wdzięczności i wnioski z minionego dnia.

A co jeśli nie ma obiektywnie powodów do satysfakcji, bo nie ma lepszego wyniku niż w poprzednim roku lub nie osiągnęłam tego co zamierzałam? O tym właśnie jest poniższy akapit.

Akceptacja i nauka

Kiedy siadam do podsumowania roku akceptuję zarówno swoje dokonania jak i niespełnienie planów. Zapewne każdy z nas, nawet osoby uznawane za specjalistów w zakresie samorozwoju, pod koniec roku mają na swoim koncie kilka niezrealizowanych planów. To jest jak najbardziej w porządku. Nikt z nas nie jest cyborgiem, któremu zawsze wszystko się udaje. Kiedy mnie dotykają takie niepowodzenia nie rozczarowuję się, nie obwiniam, lecz wyciągam naukę. Tak jest z każdym projektem na studia, kiedy okazuje się, że nie udało mi się czegoś dogadać z koleżankami, to następnym razem wiem, co zrobić, aby podobnego problemu uniknąć. Czasem zdarzają się sytuacje, gdy nie zachowam się wobec mojego Męża jakbym chciała i oprócz tego, że go przeproszę i podyskutuję o tym co się wydarzyło, to zapisuję w swoim notatniku to, czego następnym razem unikać.

Oto przykładowe wnioski z mojego notatnika w 2018 roku:

  • Nie mogę bezwiednie poddawać się swoim ograniczającym przekonaniom, muszę je podważać i zadbać o wzrost poczucia skuteczności ciesząc się z najmniejszych rzeczy jakich dokonałam danego dnia
  • Nie muszę zamieniać czasu poświęconego dla rodziny na pracę która nie jest moją pasją.
  • Jestem trochę rozczarowana, że wyszło tak, że nie dostałam się na szkolenie z animacji, bo przegapiłam post, nie zorientowałam się w sytuacji, jest mi głupio, smutno i jest mi żal, że nie będę mogła posiąść takiej wiedzy. Ale nic straconego, można ją nabyć później w praktyce podczas realnego kontaktu z dziećmi na wyjściach wolontariackich.
  • Muszę wstawać wcześniej, 8:00 jest już za późno, nie mam czasu na czynności z mojego porannego rytuału, które sprawiają że nabieram rozpędu.

Kilka dni później…Aaajedźtam… miałam wstawać wcześniej i co… :P”

  • „jeśli chcesz kogoś zdenerwować – zachowaj spokój, jeśli chcesz by ci zazdrościł – bądź szczęśliwy” mój dzisiejszy cytat wymyślony na potrzeby dnia 😀
  • Pozycje odwrócone to jest coś co jest mi niezbędne do zdrowia i równowagi psychicznej, a jednocześnie coś czego bardzo się boję i średnio mi wychodzi (kwiecień)
  • Szkoda że otaczam się ludźmi którzy tak często narzekają, marudzą, często jest im niedogoda… ale nie wiem jak to zmienić, jeśli ten nastrój w grupie mi się udziela, choć wewnątrz czuję że niepotrzebnie robi się z tego konkretnego zdarzenia dramę i znacznie lepiej jest poświęcić energię skierowaną na narzekanie i nakręcanie się na zaradzenie tej sytuacji. Brak mi chyba odwagi albo wpływy zewnętrzne są aż tak silne…
  • Żeby ogarniać to co czytam, muszę czytać na głos lub śledzić tekst palcem i robić to w miarę szybko, żeby nie zdążyć się zamyślić… bo masakra :p
  • Zgubiłam się na Ursynowie 😀 Zamiast zaufać sobie, swojej intuicji i orientacji zaczęłam polegać na nawigacji, która przysporzyła mi wielu problemów. Ale koniec końców czas oczekiwania w poczekalni u lekarki mi się przez to skrócił 😀
  • Kiedy Twoja wydajność przez chorobę czy inne czynniki spada to niech wraz z nią spadają oczekiwania! Korzystne wydaje się poranne zrewidowanie planów na dany dzień. 
  • Dbaj o swoje zdrowie póki czas, dopóki nie zachorowałeś poważnie. Odżywiaj się zdrowo, bądź aktywny fizycznie (i uprawiaj sport), śmiej się, kochaj całym sercem, unikaj toksyn i zmartwień. Akceptuj, wybaczaj, szanuj.
  • Musze wprowadzić w swoim życiu praktykę uważności. Daje duże korzyści dla ciała (podczas praktyki jogi) i umysłu, który nie odbiega gdzieś myślami.
  • Mój organizm reaguje na zmiany pór roku tym, że dostosowuje do nich liczbę przesypianych godzin. W zimie naturalnie śpię więcej. Nie ma co z naturą walczyć ;p

Jak widać znajdują się tu i moje refleksje i pozytywne wybrnięcie z pozornie nieprzyjemnych sytuacji. Przez ten rok nauczyłam się wybaczać przede wszystkim sobie i akceptować to jaka jestem. To że czasem zdarzy mi się zrobić coś może głupiego (jak ostatnio będąc z Mężem w centrum handlowym zacięłam obrotowe drzwi torebką 😀 nie pytajcie jak, po prostu chwila nieuwagi :D), teraz sprawia, że się z tego śmieję, a nie robię wyrzutów jak to było jeszcze z rok temu. Nauczyłam się, że ze wszystkiego można wyciągnąć naukę, bo nic nie dzieje się bez przyczyny i to pomaga mi optymistycznie patrzeć na swoje życie.

Jestem wdzięczna za to co już mam i mimo, że to wydaje się bardzo ckliwe, to jest to prawdziwe, bo są takie marzenia, których boisz się nawet wypowiedzieć po cichu w Nowy Rok, a one i tak się spełniają. I jak tu nie być szczęśliwym z tego powodu? Tak było na przykład z moim blogiem. Takiego planu 1 stycznia 2018 roku nie było. Nie było nawet malutkiego marzenia na ten temat, a jednak życie poprowadziło mnie tak, że zaryzykowałam otworzenie czegoś swojego, jestem tu i tworzę, trochę dla siebie i trochę dla Was.

Wdzięczność i radość z dużych i małych rzeczy

Sięgam czasem po zeszyt, w którym zapisałam cele około 5 lat temu, kiedy jeszcze nawet nie śniło mi się, aby być w tym miejscu. Cele są tam spisane raczej w formie pobożnych życzeń lub niedookreślonych marzeń w stylu „być szczęśliwą” ale to właśnie ma swój urok. I kiedy patrzę na to czuję wdzięczność za to, że mam to szczęście i mogę realizować siebie, co jest dla mnie równie ważną wartością jak bycie zdrową czy bycie w bliskich relacjach z osobami, które kocham. Tak jak w zeszłym roku, tak i w tym skreślałam to, co udało mi się osiągnąć z zeszłorocznych planów a także tych ze wspomnianej pięcioletniej listy i o dziwo mogłam tam odznaczyć kilka rzeczy uznając je za zrealizowane, jak na przykład nauczenie się stać na rękach, co wtedy było dla mnie czymś niewyobrażalnym i chyba nie do końca wierzyłam, że osiągnę to co tam wypisałam, bo jest tam mnóstwo życzeń jak z bajek o pięknym domu z ogrodem i trójce dzieci. To jest również dla mnie nauka, że jednak cele muszą być precyzyjnie określone, mierzalne i możliwe do osiągnięcia.

Za co najczęściej dziękuję?

  • Mojego wspaniałego Męża i relację jaka jest między nami,
  • Możliwość rozwoju (joga, studia, blog),
  • Ludzi których mam wokół (rodzina, znajomi, osoby na studiach, w szkole jogi, na ulicach oraz nowe wartościowe znajomości na żywo i wirtualnie, od których mogę się uczyć),
  • Dobre warunki życia (jedzenie, mieszkanie),
  • Naturę (pogodę, dary ogrodu, przyrodę).

Jakie są moje najczęstsze sukcesy?

  • Czas spędzony z Mężem,
  • Praktyka jogi (coraz trudniejsze asany, pokonywanie strachu przed pozycjami odwróconymi, wprowadzenie medytacji, układanie własnych sekwencji do porannej praktyki, dłuższy czas praktyki i systematyczne stawanie na macie),
  • Robienie notatek i projektów na studia,
  • Zdobywanie dodatkowej wiedzy psychologicznej,
  • Pokonywanie własnych ograniczeń (np. nieśmiałości, niskiej wiary w siebie, niską wytrwałość) i coraz lepsze dbanie o własne potrzeby (z czym miałam duży problem),
  • Rozwój bloga,
  • Prowadzenie samochodu (czego się zawsze obawiam, ale mimo to staram się jeździć po mieście i w trasie, np. wyjazd do Kielc),
  • Spełnienie obowiązków domowych (ugotowanie obiadu, zrobienie prania, sprzątanie itd.).

Z jakich sukcesów jestem szczególnie dumna? Jakie wdzięczności są dla mnie szczególnie cenne w tym roku? (kolejność chronologiczna):

  • Wracając z uczelni byłam tak zajęta organizowaniem zadań sobie i innym przez telefon, że przejechałam swoją stację i szłam piechotą z Anina. Miałam przymusowy spacer, który sprawił, że zostałam wyrwana z tego szaleńczego, stolicowego pędu za osiągnięciami.
  • Jestem wdzięczna sobie za to, że poczyniłam taki duży postęp w swoim życiu, z osoby nieśmiałej i niemającej własnego zdania, niepewnej siebie stałam się w swoich oczach wartościowa i silna.
  • Zjedzone śniadania na świeżym powietrzu po praktyce jogi.
  • Jestem wdzięczna za życie, po prostu że jestem i mogę doświadczać nawet względnie przykrych doświadczeń, ale po burzy wschodzi słońce. Ta nadzieja jest niesamowita. Nie zawsze wszystko jest tak jak chcemy, czasem trzeba zmierzyć się z wyzwaniami, zawziąć się, uwierzyć że da się to przetrwać i że mam w sobie dużo siły, by pokonać wszelkie przeciwności, bo było ich tyle, że już się wzmocniłam.
  • Doświadczenie lęku będąc uwięzioną w pociągu i możliwość pracy nad klaustrofobią. Pomoc dziewczyny, która się mną zaopiekowała i razem wyszłyśmy z tej sytuacji bez szwanku. To przywraca wiarę w siebie i innych ludzi. 
  • Przemiłe spotkanie mojej pierwszej nauczycielki jogi (Iwony) jeszcze z czasów Politechniki, spotkałyśmy się razem jako uczennice na macie w szkole jogi.
  • Wspaniałą nauczycielkę Jogi – Kamilę (http://streso-terapia.pl/), która prowadzi mnie nie tylko na zajęciach jogi (pomaga w oswojeniu pozycji, których się boję, swoim indywidualnym podejściem pomaga mi w pokonywaniu ograniczeń mojego ciała) ale także inspiruje w życiu, bo bardzo odnajduję się w jej historii życiowej. To ona namówiła mnie na stworzenie własnego bloga i sięganie po marzenia. Czuję się przy niej bezpiecznie i mogę się rozwijać. Jest jakby moją bardziej doświadczoną, bratnią duszą, która gdzieś wędruje po świecie i pokazuje mi przykład.
  • Spotkanie z nieznajomym chłopakiem w SKM który rozmawiał ze mną o pogodzie a potem o pasji którą ma – jest połykaczem ogni i robi uliczne występy (stąd zainteresowanie pogodą, czy będzie burza). Zmienił trochę moje postrzeganie współpasażerów i ogólnie młodych ludzi. Dał mi motywację za podążaniem za tym co czuję w sercu – pieniądze się znajdą, a ważne są relacje z innymi (tak jak jego troskliwa relacja z babcią, do której zadzwonił aby ostrzec o zbliżającej się burzy) i sobą samym oraz fajne przeżycie własnego życia.
  • Założyłam własnego bloga! 😀
  • Osiągnięcia w praktyce asan: robienie mostków i wygięć na krześle (których nie lubię), wiszenie na pasie (czego strasznie się boję) i pozycji odwróconych.
  • Jestem wdzięczna za bycie kobietą (ze wszelkimi niedogodnościami) i nadzieję na posiadanie dziecka. <3
  • Jestem wdzięczna za to, że nieustannie działam i się nie poddaję, nie załamuję, mimo iż jest mi bardzo trudno. Ciągle stawiam czoła mojej depresji i ograniczeniom ciała.
  • Wiele ważnych i mądrych rozmów, które przeprowadziłam z moim Mężem. Jest dla mnie niesamowitym wsparciem, skarbnicą wiedzy i niegasnącym źródłem miłości. <3 
  • Prowadzenie samochodu w zimie po oblodzonych i ośnieżonych drogach po bardzo długiej przerwie.
  • Zdrowie, które ciągle mi dopisuje i możliwość dbania o siebie i prowadzenia zdrowego stylu życia.

Ważne wydarzenia (kolejność chronologiczna):

  • Usuwanie ósemek chirurgicznie – dało mi to dużo siły fizycznej i cierpliwości do pokonywania przeszkód, znoszenie bólu i wiary w samoregenerację organizmu
  • Konferencja w ramach działalności w kole naukowym – dała mi wiele pewności w działaniu i poczucie bycia „ważną” osobą, która może dużo osiągnąć w życiu
  • Wszystkie egzaminy w sesji zimowej i letniej – dały mi satysfakcje i wzmocniły moje poczucie skuteczności i utrwaliły wiedzę którą zdobywam
  • Założenie bloga PsychoInspiracja – daje mi mnóstwo satysfakcji, napawa mnie dumą i optymizmem oraz podnosi moje poczucie wartości i pewność siebie. To element mojego dziecięcego marzenia o byciu nauczycielką, bo w ten sposób mogę przemycać ważną wiedzę.
  • Choroba i śmierć dziadka – uświadomiła nam jak ważne jest poświęcanie sobie nawzajem czasu, bycie dla siebie otwartym i dostępnym oraz dbanie o swoje zdrowie zawczasu.
  • Przygotowania do wesela i przyjęcie sakramentu małżeństwa – scementowały nasz związek i udowodniły nam, że bardzo mocno się kochamy i jesteśmy ze sobą szczęśliwi już jako pełnoprawna rodzina. Nasze wesele było najlepszą imprezą na jakiej byłam do tej pory, lepszej nie mogłam sobie wymarzyć.
  • Podróż poślubna – spędzenie przyjemnie i aktywne czasu tylko we dwoje w nowych miejscach (Roztocze). [Relację możecie obejrzeć w stories na Instagramie 😉 ]

Oczywiście nie jest tak, że wszystko czego się dotknę zamienia się w sukces. W tym roku wypłakałam równie wiele łez, co spędziłam sekund na śmiechu i radości. Byłam wystawiona na parę bardzo bolesnych chwil, kilka chorób i dolegliwości zdrowotnych, wiele prób od losu, żal rozczarowań i smutek niespełnionych marzeń. Nie zapominam o nich, ale przepracowuję je systematycznie, aby wyciągnąć z nich to co najważniejsze a potem pozwolić im odejść, by nie powodowały cierpienia. Takie podsumowanie roku daje mi duży wgląd w moje życie, sprawia, że na dłużej pamiętam to, co warte zapamiętania. Szczególnie praktyka wdzięczności dużo mi dała w zmianie siebie na lepsze i postrzeganiu życia jako bardziej optymistyczne. Wypisywanie sukcesów i wniosków sprawia, że mam większą kontrolę i wiem, że tylko ode mnie zależy kształt mojego życia i to co osiągnę uzależnione jest od mojej systematycznej pracy na co dzień, do czego bardzo motywuje mnie planer i przejrzyste rozpisanie zadań, ułatwiające ich późniejszą realizację. Wbrew pozorom, w tym całym moim planowaniu jest dużo miejsca na spontaniczność, bo wszystkie plany można zmienić w trakcie i dostosować je do aktualnych potrzeb.

Po bardzo długiej analizie przyszedł mi do głowy wniosek, że to był bardzo wartościowy rok, który wiele zmienił w moim życiu. Dzięki różnym wydarzeniom i wyzwaniom stałam się inną osobą, bardziej pewną siebie i optymistyczną mimo drobnych potknięć i łagodnych zaburzeń depresyjnych jakie po drodze miewałam, to nigdy nie zamienię mojego życia na żadne inne!

Jakie są Wasze wnioski w kończącym się właśnie roku? Za co jesteście wdzięczni i dumni z siebie?

Życzę Wam podobnych przemyśleń, abyście byli zadowoleni ze swojego życia, a jeśli nie jesteście, abyście mieli siłę aby zmienić je na lepsze.

2 thoughts on “Jak podsumowuję mijający 2018 rok?

  1. Bardzo wartościowy wpis. Pozwala mi uporządkować myśli i ukierunkować na określenie celów w nowym roku. Wykresy to świetny pomysł i chyba wcielę u siebie. Wszystkiego dobrego na nowy rok 2019, niech będzie dla Ciebie jeszcze bardziej owocny 😀

    1. Dziękuję bardzo za opinię. Jest mi bardzo miło 😊 dziękuję również za życzenia. Mam nadzieję, że się spełnią 😉 Dla Ciebie też dużo wspaniałych chwil i realizacji planów ☺️

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *