Jak przeżyć Święta?

angel-3868686_1920

Już jest. Ten wyjątkowy czas, na który wiele osób czekało z utęsknieniem. Pachnie piernikiem i lśni świeczkami, a w głowie pobrzmiewają radosne melodie świątecznych radiowych hitów. Czas kiedy można sobie odpocząć, spotkać się z rodziną i przyjaciółmi, moment kiedy obżarstwo jest uzasadnione, można się tulić do siebie, śmiać i fałszować kolędy bez poczucia wstydu.

Jednak nie we wszystkich rodzinach panują ciepłe i akceptujące relacje. Święta mają także swoją ciemniejszą stronę i nie mówię tu o samych przygotowaniach, które mogą pozbawić ochoty na świętowanie. Swoją drogą idealnie wysprzątany dom, zdobycie najlepszych prezentów na promocjach czy przygotowanie dwunastu potraw i upieczenie przepysznych ciast, opłacone stresem, irytacją, konfliktami, wyczerpaniem fizycznym i psychicznym, wcale nie będą wpływały dobrze na atmosferę podczas wieczerzy. Czyż nie warto zrezygnować z oczekiwań, perfekcjonizmu? Wiem, że może to być trudne, ale zadaj sobie pytanie: na czym najbardziej zależy Ci w tym świątecznym czasie? Jeśli jest to wysprzątany dom, to OK, masz do tego prawo i jest to jak najbardziej w porządku. Zgaduję jednak, że większości  ludzi zależy na przyjemnej atmosferze. Zdefiniuj czym jest ta „przyjemna atmosfera” dla Ciebie. Dla mnie byłoby to słuchanie siebie nawzajem podczas rozmów, okazywanie sobie wsparcia, szacunku i miłości. Oczywiście miło jest popatrzeć na kolorowo przystrojoną choinkę, zjeść pyszne potrawy przygotowane przez mamy, ciocie, babcie czy męską część rodziny: męża, tatę, brata. Być może posłuchać kolęd czy piosenek świątecznych. Ale to właśnie ludzie tworzą właściwy klimat, ponieważ każdy z nas potrzebuje innych, by czuć się dobrze.  Samotność jest straszna. Na przedświątecznych zajęciach z panią, która na co dzień pracuje w szpitalu psychiatrycznym, zastanawialiśmy się dlaczego właśnie przed tym, wydawać by się mogło wyjątkowym, rodzinnym czasem, szpital psychiatryczny zapełnia się od pacjentów. Druzgocące było to, że rodziny przywożą staruszków czy osoby ze zdiagnozowanymi chorobami psychicznymi, aby w zasadzie się ich pozbyć, nie zajmować się nimi, by nie robili „przypału”. Inni zgłaszają się sami aby przeczekać ten czas, dlatego, że nie są w stanie znieść tego, co się dzieje podczas świąt w ich domach, np. osoby uzależnione od alkoholu, które chcą podjąć leczenie, a rodzina przy suto zakrapianych kolacjach i obiadach niweczy cały plan i nie rozumie, że tak naprawdę jest uzależnionym systemem. Do tej grupy możemy zaliczyć także dzieci rozwodzących się i awanturujących rodziców, osoby osierocone po stracie kogoś bliskiego, osoby w depresji i wiele innych osób w trudnych sytuacjach, o których normalnie nie myślimy w kontekście ociekających lukrem świąt.

Ale żeby nie było zbyt smutno, wróćmy do tego, że niezależnie od wyznania, jest to przede wszystkim czas dla rodziny. Co możesz zrobić, aby był to jak najbardziej wyjątkowy czas?

Doceń tych, z którymi się spotykasz i bądź wdzięczny.

Nie muszą to być wielkie sprawy. Jeśli zauważyłaś, że ciocia ma nową fryzurę, w której według Ciebie wygląda fantastycznie, powiedz jej o tym. Pochwal babcię za ulepienie pierogów, które robi co roku i być może nigdy nie usłyszała że są pyszne, bo uznano, że pewnie o tym wie i że teraz się oczekuje od niej aby wszystko co zrobi było pyszne. Doceń starania osoby, która ubrała choinkę. Uśmiechnij się rozumiejąco do osoby naprzeciwko, która może się trochę stresować tym, że nie je tak ładnie jak podaje savoir-vivre. Podaj talerz z rybą kuzynowi z drugiego końca stołu, mówiąc serdecznie „proszę”. Nastaw się na szukanie dobrych rzeczy wokół Ciebie. Jeśli tylko pojawi Ci się w głowie jakiś pozytyw, wspomnij o nim. Oczywiście nie wymyślaj na siłę, nie oszukuj, staraj się nie zachowywać sztucznie. Założę się że masz w zanadrzu wiele takich malutkich wdzięczności.  Najlepsze co możesz dla kogoś zrobić, to przyjąć go takim jaki jest i docenić to, że w ogóle jest. Przytulić, uśmiechnąć się, powiedzieć „cieszę się że przyjechałeś”, „fajnie że jesteś”.

To może być trudne, kiedy na co dzień nie praktykujemy wdzięczności, jesteśmy skupieni na wykonywaniu zadań, produktywności lub nasze relacje z rodziną pozostawiają wiele do życzenia. Ale najważniejsze to spróbować. Wystarczy, że zaczniesz dostrzegać to co Ci się podoba, nie musisz od razu sypać komplementami. Samo pozytywne myślenie, powoduje rozluźnienie i wysyła dobre sygnały do innych. Dobroć rodzi dobroć.

Więcej na temat wdzięczności wobec innych napisałam tu: Wdzięczności można się nauczyć. Czyli o tym, jak naturalnie stać się dla innych dobrym?

Nie pozwól wciągnąć się w negatywny nastrój.

Atmosfera którą mamy przy stole wśród członków rodziny udziela się wszystkim. Ludzie posiadają neurony lustrzane, które aktywowane są w momencie wykonywania jakiejś czynności, ale co ważniejsze także wtedy gdy obserwujemy innych ludzi. Dzięki nim możemy się uczyć przez naśladowanie i rozwijać empatię, współodczuwając z innymi ludźmi.  To właśnie neurony lustrzane sprawiają, że kiedy widzimy czyjś upadek czy uderzenie, sami czujemy jakby nas to zabolało, a kiedy ktoś się do nas uśmiechnie to my również mamy odruch odwdzięczenia się tym samym. W ten sposób możemy „zarażać się” stanem emocjonalnym. Szczególnie działa to w kręgu bliskich osób, a z takimi przecież spotkamy się niedługo przy wspólnym stole.  Jeśli ktoś jest napięty, zły, zestresowany od razu to wyczuwamy i sami czujemy te niekoniecznie pożądane przez nas emocje. To co możemy zrobić, kiedy atmosfera staje się napięta, np. podczas rozmów o polityce lub funkcjonowaniu służby zdrowia lub ploteczek na temat członków rodziny, których z nami nie ma, to po pierwsze uświadomienie sobie, że taki mechanizm ma miejsce. To sprawi, że będziesz mieć szansę zastanowić się czy chcesz w ten sposób zareagować na to co powiedział zbyt bezpośredni dziadek czy trochę ciekawska ciocia. Ja wierzę w to, że reagując uśmiechem na zaczepkę (choć to czasem trudne), pokazujemy, że jesteśmy ponad to i nie zepsuje nam to ważnego wieczoru. Odważni mogą otwarcie powiedzieć, dlaczego w ich odczuciu nie warto teraz się tym zajmować, a najbezpieczniej byłoby zaproponować inny temat do wspólnej rozmowy. Czasami są takie tematy w rozmowach, które są szczególnie raniące, np. wspomnienie „wtopy” z zeszłego spotkania rodzinnego, wytknięcie tego, że nie masz jeszcze pracy a studia dawno skończone, nie masz jeszcze dziewczyny a duży już z Ciebie chłopak lub nie przyprowadziłaś żadnego kawalera, byśmy go poznali lub za słabo się staracie o dziecko, bo ile można czekać na wnuki. Wtedy najlepszym wyjściem jest chyba szczerość i przyznanie, że nie jest to dla Ciebie komfortowa sytuacja i że jest to zbyt skomplikowane, aby to teraz poruszać dodatkowo na forum wielu uszu.

Nastaw się na słuchanie.

Kiedy spotykamy się w większym gronie, naturalnym jest, że toczą się równoległe rozmowy różnych grupek osób, mimo że siedzących przy tym samym stole. Robi się harmider. Ja osobiście jeszcze nie byłam na spotkaniu rodzinnym czy ze znajomymi (większym niż grono 6-osobowe), na którym wspólnie wszyscy rozmawialibyśmy na jeden temat, nie starając się przekrzykiwać. Sprawę dodatkowo komplikuje grający telewizor. Najlepiej byłoby poprosić o wyłączenie urządzenia, argumentując to tym, że spotkaliśmy się przecież, by spędzić czas ze sobą, a nie po to, by pooglądać Kevina po raz pięćdziesiąty.

Kiedy toczą się równoległe rozmowy, zazwyczaj wybieramy tych rozmówców, którzy siedzą obok nas. Czasem dzieje się tak, że najgłośniej zachowuje się osoba siedząca na drugim końcu pokoju. Ja  mam bardzo dużą potrzebę dzielenia się z innymi wiedzą i przeżyciami. Często mówię dużo i opowiadam barwnie ważniejsze zdarzenia z mojego życia, tym, którzy tą wiedzą są zainteresowani. Ale wiem, że Wigilia to nie jest to czas na psychoedukację rodziny, która może skończyć się tak, jak rozmowy o polityce, więc potrafię też przyjąć rolę słuchacza. Nie lubię walczyć o uwagę, a za to z ciekawością słucham tego co ma do powiedzenia ta osoba, która tego zainteresowania potrzebuje. Oczywiście trudno słuchać tego jak ktoś w każde święta powtarza tą samą historię, ale zawsze można dopytać o jakiś szczegół, którego jeszcze nie opowiadała, albo uczciwie i uprzejmie przyznać, „tak, już nam mówiłaś”. Nie chodzi o poświęcanie się, że tylko słuchasz i najlepiej żebyś się nie odzywał. Kluczem tu jest właśnie ciekawość. Jeśli są takie tematy, które Cię kompletnie nie interesują to wtedy uzasadniona jest zmiana tematu lub zajęcie się babcinymi pierogami. Ale popatrz na to jako możliwość dowiedzenia się czegoś nowego zupełnie za darmo, np. od szwagra, który prowadzi własny biznes, siostry, która opiekuje się dziećmi, mamy, zdradzającej Ci przepis na sałatkę, która robi furorę na wigilii, mądrości życiowej babci lub dziadka, którzy też kiedyś byli młodzi i mieli mnóstwo fajnych pomysłów i doświadczeń. Nigdy nie wiesz kiedy porady i wnioski z tych rozmów przydadzą Ci się w życiu codziennym. Warto z tego skorzystać.

Są to porady odrobinę z własnego doświadczenia, a w dużej części ze wspólnych dyskusji ze znajomymi o tym, jak wyglądają u nich święta. Zaskoczeniem nie jest, że Boże Narodzenie w wielu polskich domach obchodzone jest bardzo podobnie, nie tylko ze względu na to, że żyjemy w tej samej kulturze, wśród zbliżonych tradycji czy oddziaływań medialnych, ale także dlatego, że większość z nas ma rodzinę, a rodzina to role społeczne, które pełnimy: możemy być córką, mamą, babcią, zięciem, wujkiem, dziadkiem i od każdej z tych osób oczekujemy innego zachowania. Nic dziwnego, że mamy na przykład „typowe babcie” tuczące i rozpieszczające swe wnuki. Jesteśmy także jednym pokoleniem, kształtowanym przez podobne czynniki, dlatego tak łudząco podobne mogą być metody wychowawcze naszych rodziców, a inne są stosowane przez mamy i tatusiów XXI wieku.  Pamiętaj, że to opis przykładowej Polskiej rodziny. Jeśli masz rodzinę, z którą da się we względny sposób wytrzymać, to możesz być naprawdę wdzięczny/a, bo niektórzy takiego szczęścia nie mają i spędzają tegoroczne święta w szpitalu psychiatrycznym, więzieniu, przytułkach czy na ulicy. A jeśli nie masz wspierającej rodziny i co roku zmuszasz się by jakoś te święta przetrwać, bo dom rodzinny nie kojarzy Ci się dobrze a przecież do rodziny należy jechać, pamiętaj, że nic nie musisz. Zadbaj o własne zdrowie psychiczne i somatyczne, nie funduj sobie niepotrzebnie chorób takich jak nerwica, jelito drażliwe a może nawet choroby serca jeśli podejmujesz tak silny stres znoszenia upokorzeń przy stole przez wiele lat. Pomyśl o innej formie spędzania tego czasu – może zechcesz zostać wolontariuszką? Wtedy z choć przez chwilę poczujesz klimat świąt i będziesz mieć poczucie, że zrobiłaś dla kogoś coś dobrego.

Życzę Wam Świąt pełnych wdzięczności za to co mamy, rodzinnego ciepła i zrozumienia oraz ciekawych rozmów, które są szansą do okazania sobie nawzajem szacunku.
Julia.

P.S. Jeśli w Waszej rodzinie panuje „toksyczna” atmosfera może przydać się Wam ten tekst: Święta w toksycznych relacjach a jeśli to pierwsze lub kolejne święta spędzone poza rodziną to ten: Wielkanoc w izolacji. Jak przetrwać?

2 thoughts on “Jak przeżyć Święta?

  1. Jakby ten wpis był podcastem, to puściłabym go każdej osobie obchodzącej Święta Bożego Narodzenia – osobie która stresuje się niezrobionym jeszcze ciastem, czy spotkaniem przy wigilijnym stole z członkiem rodziny, z którym jest skłócona. Chciałabym by taka osoba dostrzegła, co tak naprawdę jest w życiu ważne. A najważniejsza w naszym życiu jest miłość, miłością zaś jest drugi człowiek. Bardzo bym chciała by pamiętali o tym ci, którzy ,,pozbywają się” członków swojej rodziny zostawiając ich na okres świąteczny w szpitalach; ci którzy żywią urazę do kogoś bliskiego; ci którzy po prostu żyją dla siebie, dla własnej wygody a nie dla drugiej osoby. Ja staram się traktować święta, jako wyjątkowe i jedyne w moim życiu. Bo nie wiem jak będzie za rok, czy przy stole wigilijnym kogoś nie zabraknie, czy nie są to moje ostatnie święta. Jeżeli mamy to szczęście spędzić święta z rodziną, starajmy się wykorzystać ten czas jak najlepiej. I tu tak zwanym ,,drogowskazem” jest Twój wpis, z którego według mnie najważniejsze jest zdanie ,,Najlepsze co możesz dla kogoś zrobić, to przyjąć go takim jaki jest i docenić to, że w ogóle jest”.

    1. Bardzo się cieszę z tak pozytywnego odbioru mojego wpisu 🙂 zgadzam się z tym, że najważniejsza w naszym życiu jest miłość i to taka szeroko rozumiana, nie tylko romantyczna lecz także miłość braterska, rodzicielska, miłość do siebie i do świata, którym się otaczamy. Od tego wszystko co dobre się zaczyna i do tego powinno zmierzać nasze życie, tworząc krąg coraz większej akceptacji, zrozumienia, wdzięczności, dobra i szczęścia. Dziękuję za komentarz 🙂 Pozdrawiam serdecznie, życząc właśnie nieidealnych i wyjątkowych Świat.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *