JOGA. Czym jest dla mnie?

yoga-2176668_1920

Co się składa na jogę?

Wyjaśniając czym jest joga, należy zaznaczyć, że istnieją jej różne rodzaje i metody. Nie jestem specjalistką w dziedzinie filozofii czy kultury Indii, skąd joga się wywodzi, dlatego skupię się jedynie na rodzaju jogi jaki obecny jest w naszym zachodnim kręgu kulturowym, czyli hatha jogą (we współczesnym rozumieniu). (Osoby zainteresowane tradycyjnym podejściem do jogi, psychologią i filozofią jogi, odsyłam do bloga Macieja Wieloboba i innych znanych nauczycieli posiadających w tej kwestii wiedzę). Hatha joga obecnie i potocznie rozumiana jest jako praktyka oparta głównie na asanach lub asanach i pranajamie. Niektórzy do tych dwóch praktyk dodają jeszcze medytację. A jako ciekawostkę dodam, że zgodnie z tradycyjnym przekazem istnieje ośmiostopniowa ścieżka jogi (Ashtanga joga): Jamy i Nijamy (czyli zasady moralne), Asany, Pranajama, Pratyahara (kontrola zmysłów), Dharana, Dhyana (medytacja), Samadhi (stan nieświadomości).

Czym są tajemnicze pojęcia hatha, asana i pranajama?

Człony słowa „hatha” oznaczają: „ha” – energię dynamiczną, gorącą, słoneczną, męską; „tha”– energię pasywną, chłodną, księżycową, kobiecą. A więc „hatha” jest harmonijnym połączeniem przeciwności. Czyli hatha joga ma na celu harmonizować naszą energię.

Asana to pozycja, którą swoim ciałem przyjmujemy w trakcie zajęć czy domowej praktyki. Jest to zwykłe ćwiczenie fizyczne mające niezwykły, terapeutyczny wpływ na ciało. Wiele ćwiczeń na salach gimnastycznych, siłowniach, klubach fitness, ośrodkach rehabilitacyjnych pokrywa się z asanami przekazywanymi tradycyjnie. Zaś wiele tradycyjnych asan zostało zmienionych, by dostosować się do problemów, z którymi borykają się obecnie ludzie. Przeciętna osoba spotkana na ulicy właśnie z tym aspektem najbardziej kojarzy jogę. Najczęściej na jogę decydują się osoby, które mają problemy z kręgosłupem lub inne dolegliwości zdrowotne czy chcą się trochę „porozciągać”. I to jest jak najbardziej w porządku. Sama swoją drogę zaczęłam wpisując w Google „ćwiczenia na ból pleców” 😉

Pranajama to ćwiczenia oddechowe. Nie wchodząc w tradycyjne rozumienie znaczenia pranajamy, przedstawię ją z punktu widzenia zwykłego człowieka, czyli tak, jak ja ją rozumiem. Oddychanie jest dla nas niezbędne. Jednak na co dzień nie zastanawiamy się w jaki sposób oddychamy, a najczęściej oddychamy nieprawidłowo. Skracamy oddech, staje się on płytszy, szybszy. Nie oddychamy całym ciałem, a nawet nie potrafimy oddychać całymi płucami. A wiem o czym mówię, bo kiedyś też tego nie potrafiłam. Moja klatka piersiowa była zamknięta, plecy zgarbione, głowa spuszczona. Teraz tak myślę, że oddychałam tyle by móc przeżyć. Kiedy załapałam o co chodzi z oddychaniem podczas wykonywania pozycji, przestałam się męczyć fizycznie (na macie i poza nią) i psychicznie też, bo spokojny głęboki oddech mówi do ciała „wszystko jest w porządku”. Natomiast jeśli chodzi o osobne ćwiczenia oddechowe to warto je praktykować pod okiem dobrego nauczyciela. I nie chodzi o to, że sami możemy się udusić 😉 tylko każda z technik przynosi inne korzyści. Jedne energetyzują, gdy inne relaksują i wyciszają. Nauczyciel daje wskazówki i dba o bezpieczeństwo, by od nadmiaru dobrodziejstwa oddechu nie zakręciło się w głowie. Oczywiście skupiajmy się na oddychaniu w ciągu dnia. Ja najczęściej biorę kilka głębokich, dynamicznych oddechów zaraz po obudzeniu się, by lepiej mi się wstawało (fajnie jest sobie poziewać i poprzeciągać się po otworzeniu rano oczu). Zwracam też uwagę na oddech, kiedy się zestresuję, starając się go zwolnić, uspokoić.

Co według mnie jeszcze wchodzi w skład jogi?

W praktyce jogi moim zdaniem ważne jest coś jeszcze: emocje, które zawarte są w naszym ciele i umyśle oraz koncentracja i relaksacja.

Kiedy poddawani jesteśmy różnym stanom emocjonalnym, nasze ciało w naturalny sposób na to reaguje za pomocą systemu nerwowego i hormonalnego. Więc nie powinno budzić wątpliwości, że w wyniku nadmiernego, niemal przewlekłego stresu nasze mięśnie są napięte i nie potrafimy ich świadomie rozluźnić. Dlatego też mówimy, że w ciele zmagazynowane są nasze emocje. Kiedy w trakcie wykonywania asan „dotykamy” tych miejsc gdzie mięśnie są szczególnie zaciśnięte, mogą pojawić się różnego rodzaju odczucia emocjonalne czy myśli, wspomnienia. To normalne, że człowiek zgarbiony, zamykający swoje centrum ciała, w momencie kiedy nauczyciel zaproponuje pozycję otwierającą na te partie, poczuje się nieswojo, będzie mu niewygodnie, być może doświadczy strachu, złości, przygnębienia. Zechce od pozycji uciec. Być może na samą myśl o zrobieniu jakiejś wymagającej dla Ciebie pozycji masz przerażenie w oczach. To wszystko jest jak najbardziej w porządku i wymaga akceptacji. Ja się tego uczyłam bardzo długo (i nadal się uczę). Myślę, że miałam „psychicznie ponapinane” wszystko co było możliwe. I nadal nad tym pracuję, bo wymaga to wiele czasu.

Myśli, tak na zajęciach jogi, jak i w życiu, mogą być źródłem szczęścia lub rodzić problemy. Koncentracja na tym co aktualnie robimy jest bardzo ważna, ponieważ może zaoszczędzić nam wielu problemów, szczególnie kontuzji. Nasza ambicja często chce za szybko, za mocno. Myśli, które nas rozpraszają, powodują że nie czujemy kiedy przesadziliśmy z wchodzeniem do pozycji czy jej pogłębianiem. Na co dzień uważność jest tak samo ważna. I piszę to ja, osoba która wiecznie się o coś potyka, uderza i rani. Nie bierzcie ze mnie przykładu :p

Odpuszczenie myśli jest ważne także w końcowej relaksacji, kiedy puszczamy całe napięcie, odpoczywamy po wymagających ćwiczeniach, studzimy rozgrzane ciało. Fajnie jest w tym momencie rozluźnić także głowę od wewnątrz. Poczuć jak jest przyjemnie w takim luźnym, wtapiającym się w podłogę ciele. „Nie myśleć” to duże wyzwanie. Są pewne wyobrażenia na temat jogi, a raczej medytacji, że się siedzi i nie myśli. Z mojej perspektywy mogę napisać, że trudno osiągnąć stan kiedy nie ma żadnych myśli. W zasadzie można przyjąć, że nawet kiedy śpimy pojawiają się myśli w formie marzeń sennych. Ale czym innym jest „niemyślenie” a czym innym niepodążanie za pojawiającymi się myślami, czyli nie snucie wizji czy planów. Żeby osiągnąć ten błogi stan odpoczynku dla przestymulowanego mózgu, muszę się porządnie zmęczyć, tak by nie mieć energii na podróżowanie od myśli do myśli. Z podziwem i fascynacją obserwuję osoby, które na koniec zajęć potrafią tak bardzo się rozluźnić, że zasypiają, szczęśliwie sobie pochrapując.

Rodzaje jogi

Ja szczególnie upodobałam sobie hatha jogę metodą B.K.S Iyengara i na takie zajęcia uczęszczam do szkoły jogi. W moim odczuciu jest to najbardziej terapeutyczna, precyzyjna i rozwijająca fizycznie metoda z wykorzystaniem wielu pomocy – klocki, paski, wałki, koce, krzesła itp. Dzięki temu jogę może praktykować niemal każdy niezależnie od sprawności fizycznej – wystarczy zmodyfikować pozycje podkładając sobie pod konkretne części ciała lub opierając się na wyżej wymienionych przedmiotach. To co jest charakterystyczne w tych zajęciach, to dłuższy czas trwania w asanach, by miały one jeszcze bardziej leczące oddziaływanie. Są takie pozycje (leżące, odwrócone), w których zostajemy nawet na 10 minut, dlatego ważne jest abyśmy się dobrze w pozycji „usadzili” i było nam wygodnie.

W domu także chętnie korzystam ze stylu Vinyasa praktykując z moimi dwiema ulubionymi YouTube’owymi nauczycielkami 😉 a także sama układam sobie sekwencje według upodobania i aktualnego samopoczucia, bo właśnie ten styl dopuszcza dużą dowolność w dobieraniu poszczególnych asan (co jest podobieństwem do metody Iyengara). Styl ten charakteryzuje się płynnymi, dynamicznymi przejściami pomiędzy pozycjami i dużą uwagę przywiązuje na ruch połączony z oddechem. A ostatnio stawiam nieśmiało pierwsze kroki w Yin jodze, dzięki mojej nauczycielce Kamili (tu możecie znaleźć więcej informacji o Yin jodze i jodze Nidrze oraz o stresie i tym jak mu przeciwdziałać: http://streso-terapia.pl/). Yin joga jest spokojną praktyką, gdzie odpuszczamy pracę mięśniową, pozwalając się rozluźnić naszemu ciału i umysłowi. Jest to idealna praktyka dla osób, które są zestresowane. Ja często wybieram Yin jogę podczas miesiączki, gdyż doskonale sprawdza się przy napięciach w brzuchu i kręgosłupie czy przy bólach głowy. Jest  świetna gdy nie mamy sił na dynamiczną praktykę.

Metod nauczania czy stylów hatha yogi jest sporo. Wielu z nich nie wymieniłam, jak np. Ashtanga joga, ulubiony styl mojej „jogowej bratniej duszy” na moich studiach – Kasi oraz Gosi Kobus-Kwiatkowskiej, która prowadzi kanał na YouTube Anatomia Jogi w Praktyce (bardzo polecam tam zajrzeć. Gosia wprowadza w tajniki anatomiczne oraz tworzy Vinyasowe sekwencje jogi). Ashtanga joga polega na płynnym wykonywaniu określonej sekwencji asan. Asany te są ułożone w serie określające stopień zaawansowania jogina. Pierwszą serię rozpoczyna sekwencja Powitań Słońca, czyli w dużym skrócie są to dynamiczne, energizujące, przeplatane ze sobą skłony, wygięcia i wyprosty kręgosłupa. Potem następuje sekwencja pozycji stojących, dalej siedzących i  sekwencja końcowa z pozycjami odwróconymi (jak np. świeca czy stanie na głowie) i relaksacją. Charakterystyczne dla zajęć w tym stylu jest podział na zajęcia prowadzone (nauczyciel pokazuje jak wykonać pozycje i wszyscy razem uczą się sekwencji) oraz zajęcia Mysore, gdzie wymagana jest już znajomość sekwencji i każdy uczestnik praktykuje indywidualnie otrzymując od czasu do czasu pomoc ze strony nauczyciela, np. korektę pozycji, podpowiedź co zrobić jako następną pozycję, wskazówki jak dalej rozwijać swoją praktykę.

Nie musimy zamykać się w konkretnych ramach i praktykować to co jest narzucone razem z jakąś metodą. Z każdej metody możemy wybrać sobie to czego potrzebujemy i to co nam się podoba najbardziej. Możemy łączyć style. Mamy rożne preferencje, potrzeby czy odczucia/intuicję. Tak jak w życiu codziennym nie trzymamy się zawsze wszystkich zasad od deski do deski, nie gotujemy stuprocentowo zgodnie z przepisami kulinarnymi, a dodajemy do potrawy coś od siebie, czy nie czytamy instrukcji obsługi urządzeń, które bardzo dobrze znamy (choć polecam stosować się do zasad BHP 😉 ). Tym wtrąceniem chciałam zaznaczyć, że joga jest dla nas, a nie my dla jogi.

A więc czym jest joga?

Czas teraz podsumować moje wywody. Zacznę może od tego czym joga nie jest. Na pewno nie jest religią i nie jest zagrożeniem dla naszej polskiej kultury. Wiele osób się tego obawia i ma nawet wyrobioną opinię: skoro z Indii to na pewno hinduizm albo buddyzm. Skoro medytacja to okultyzm i dzieło szatana. Nic z tych rzeczy.

Joga jest systemem, który faktycznie przybył do nas z Indii. Tamtejsi wielcy nauczyciele polecili swoim uczniom, by dobro płynące z praktyki jogi zanieśli na Zachód. Jogini wyjeżdżali, by uczyć praktyki (głównie fizycznej) ludzi zachodu, a ludzie zachodu przyjeżdżali do Indii, by pobierać nauki od najlepszych nauczycieli. Joga przyjęła się w zachodniej kulturze i z pewnością była niejednokrotnie modyfikowana tak, by dostosować się do ludzi tu mieszkających. Ludzie wybrali to, co spodobało im się najbardziej i to, co nie godziło w ich dotychczasowy sposób życia i pojmowania świata, a więc ćwiczenia fizyczne.

Joga rozumiana współcześnie i praktykowana w Polsce, nie nakazuje żadnych praktyk religijnych (ani żadnych innych) ani ich nie zabrania. Jeśli jesteś praktykującym katolikiem, to także możesz uczestniczyć w zajęciach jogi. Jestem pewna, że wiara nie zabrania aktywności fizycznej, oddychania i oddania się chwili relaksu. Dodatkowo większość zasad moralnych, wynikających z Jam i Nijam, pokrywa się z przekazem Kościoła lub może być w łatwy sposób dostosowana, ponieważ w książce „Joga doskonała dla kobiet” autorstwa Gity Iyengar (córki B.K.S. Iyengara) zawarte są współcześnie rozumiane praktyki moralne, mówiące m.in. o tym by nie krzywdzić, nie kraść, przebaczać innym, być prawdomównym, zachować czystość fizyczną i umysłową, nie być chciwym, zachować umiar. Znajome? Co więcej, pozostałe zasady można praktykować także w imię Chrystusa, czy innego boga jakiego wyznajemy, jeśli mamy taką potrzebę, ponieważ są one uniwersalne. Jeśli jesteśmy niewierzący, to wszelkie (zdroworozsądkowe) zasady etyczne i normy współżycia społecznego również są wpasowane w system jogi.

Osobiście uważam, że zarówno praktyka asan jak i pozostałych elementów jogi, jest ścieżką. Tak jak nie od razu zaczniemy stać na głowie lub siedzieć w pozycji kwiatu lotosu, tak samo nie od razu zaczniemy stosować się do zasad moralnych. Są one raczej wynikiem zaakceptowania swojej fizyczności i możliwości intelektualnych. Dodatkowo, warto mieć swoje własne zasady, które naprawdę „czujemy”, interpretować je po swojemu i stosować indywidualnie.

Joga jest systemem, bo integruje ważne składowe: nasze ciało i nasz umysł. Ale jest systemem także dlatego, że integruje nas z innymi ludźmi i środowiskiem. Naturalną konsekwencją rozluźnionego ciała jest spokojny i pogodny umysł. Nie koncentrujemy się już na swoich problemach, że w krzyżu boli, że głowa pęka, bo tych problemów już nie ma. Nie skupiamy się przez to tylko na sobie, ale zauważamy, że wokół nas są inni ludzie. Zaczynamy dostrzegać więcej dobra wokół nas, ludzie wydaja nam się milsi i jacyś bardziej interesujący. Coraz bardziej zależy nam na naszym zdrowiu i na tym, by innym żyło się tak dobrze jak nam. Ogólnie środowisko jogiczne jest bardzo przyjazne i otwarte 😉

Chciałabym podkreślić, że jest to mój sposób patrzenia na jogę. Każdy z nas jest inny i czego innego w życiu szuka. Zachęcam do eksploracji i wypróbowania jogi, zaczynając od zadbania o ciało poprzez asany. Z czasem do swojego systemu, jeśli zechcesz, możesz dobrać inne elementy takie jak zdrowsze żywienie czy pozytywne przekonania o sobie i otaczającym świecie, co przekształci się w Twój indywidualny styl życia.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *